Podczas tegorocznej edycji Nowych Horyzontów obejrzałam sporo filmów, które do kin wchodzą dopiero teraz lub nawet za kilka miesięcy. Przyjrzyjcie im się - na pewno znajdziecie coś dla siebie!
3. Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham (reż. Paweł Łoziński, 2016) – 8/10 ♥
Polskie kino od dobrych paru lat nie potrzebuje już obrońców: radzi sobie doskonale samo, wpuszczając regularnie do kin przemyślane, mocne obrazy o potężnej sile rażenia. Chociaż nie trafiają one do repertuaru multipleksów, to powtarzanie obiegowej opinii o kiepskim stanie polskiej kinematografii można określić już mianem jeśli nie ignorancji to przynajmniej niedoinformowania. Najnowsza propozycja dokumentalisty Pawła Łozińskiego samodzielnie broni honoru rodzimej sztuki filmowej: „Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham” w minimalistycznej formie zamyka ocean emocji, które trudno będzie powstrzymać podczas seansu także i widzom.
Spora część festiwalowej widowni wychodziła z sali kinowej ze łzami w oczach i bez cienia wstydu z tego powodu. Pokaz zamienił się w swojego rodzaju katartyczne doświadczenie, zbiorową psychoterapię przeprowadzoną za pomocą niezwykle oszczędnych środków. Kolejne kadry wypełniają jedynie gadające głowy: jedna z nich należy do uznanego krakowskiego psychoterapeuty Bogdana De Barbaro, dwie pozostałe to matka i córka podczas terapii mającej na celu polepszenie ich wzajemnych relacji. Trudno w tym miejscu zdradzić więcej tak, aby nie odkryć przedwcześnie wszystkich kart, dość powiedzieć, że Łoziński znalazł idealny kompromis między dokumentalną szczerością i tajemnicą lekarską uniemożliwiającą rejestrowanie tego typu sesji.
O sile „Nawet nie wiesz…” przesądza clou sprawy: być może obraz ten nie miałby aż takiej mocy, gdyby w tle przewijały się wielkie dramaty i cała parada patologii. Łoziński stawia jednak na realizm, udowadniając, że rzeczy pozornie małe i codzienne, które dotyczą nas wszystkich, mogą mieć jedynie pozory normalności i nierzadko wiodą do poważnych komplikacji. Dwie kobiety w rozmowie z psychoterapeutą sięgają w głąb samych siebie, kopią bardzo głęboko, aby dotrzeć do jądra trapiącego je problemu: tak łatwo byłoby powiedzieć im, że nie wiedzą, czym są prawdziwe życiowe tragedie. Tak łatwo odnieść ich ból do znanych z autopsji małych i większych przeciwności losu.
Łoziński nie przesadza, nie epatuje niepotrzebnie dramatem, nie odwołuje się do niskich instynktów. „Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham” paraliżuje nie ogromem tragedii, ale skalą osobistego, przeszywająco szczerego cierpienia, odartego z wystudiowanego scenariusza i zapamiętanych dialogów. Trzeba zobaczyć.


