Tłusty Czwartek jest zdecydowanie mniej hejtowanym świętem niż takie na przykład Walentynki. Chyba dlatego, że znaleźć miłość jest trudniej niż nażreć się jak zwierzę i ta pierwsza sztuka wielu osobom się nie udaje. Wiwat hedonizm!
Nie jestem fanką słodyczy i ze wszystkich łakoci najbardziej lubię boczek, jak mawiał jeden mądry człowiek w pewnej książce. Pamiętam za to, że kiedyś przy okazji Wielkanocy założyłyśmy się z kuzynką, która z nas zje więcej jajek na twardo i wcisnęłyśmy równo po 22 sztuki, po czym się poddałyśmy. Miałam może z 10 lat, Gośka – 12, ale rodzina wypomina nam to po dziś dzień, mimo, że od tamtego czasu minęła dekada a nawet i więcej. Cóż mogę powiedzieć – lubię życie na krawędzi. Tamtej nocy spałam jak anioł, ze spokojem sumienia i żołądka, jeśli chcielibyście wiedzieć. Oto odpowiedź na pytanie, czy głupota popłaca – cóż, może niekoniecznie popłaca, ale nie zawsze też szkodzi. Czasami jest się po prostu bezkarnym.
Nie żałuję niczego, co zrobiłam. Popełniłam wiele błędów i niektórych nigdy już nie naprawię – co nie oznacza, że nie próbuję. Skrzywdziłam kilka osób, niektórzy byliby na pewno szczęśliwsi, gdyby mnie nie poznali. Sama jednak myślę, że są w moim życiu ludzie, bez których to wszystko nie byłoby aż tak dobre, nie smakowałoby tak niesamowicie, więc może i ja dla kogoś jestem takim właśnie człowiekiem? Czasami jest mi przykro, kiedy myślę o tym, co zrobiłam, ale nie cofnęłabym czasu, nie odszczekałabym żadnych słów. Wszystkie należało powiedzieć, wykrzyczeć, nawet jeśli ich siła rażenia przerosła moje oczekiwania. Nawet jeśli skończyło się to źle.
Ostatecznie te wszystkie błędy doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem teraz. Sprawiły, że jestem tym, kim jestem. A ja lubię to miejsce i lubię siebie, a lubię tym bardziej, kiedy uświadomię sobie, że to dopiero początek. I pewnie, będzie wiele gorzkich chwil i wiele łez, nieraz ktoś mnie zrani i ja zranię kogoś. Ale c’est la vie i mogę jedynie starać się minimalizować straty. Nie uniknę błędów, nie zamierzam nawet próbować – ostatecznie to z nich wyciągam wnioski, odbieram lekcję za lekcją, chociaż czasami nauka boli tak, że aż brakuje tchu. To wciąż nieistotne. Liczy się tylko to, żeby iść do przodu, żeby uczyć się na porażkach i pomyłkach, bo głupotą nie jest popełnianie błędów, ale popełnianie wciąż błędów tych samych, od nowa i bez końca.
Szybko się uczę. Zapamiętuję. Uczę się przede wszystkim tego, żeby nie bać się ryzyka, powtarzam sobie, że nic, co może się stać, nie złamie mnie przecież i nie zniszczy. Nie chcę niczego żałować – a jeśli już nie będę mieć wyjścia, to chcę, żeby były to błędy, które popelniłam, a nie szanse, których nie wykorzystałam, rzeczy, których nie zrobiłam. Bo ten drugi rodzaj żalu przeraża mnie o wiele bardziej.
I dlatego właśnie zjadłam wtedy te jajka. Jak widać – wciąż żyję.