Kiedy idę nocą przez miasto, dźwięki są wyostrzone. Często chodzę pieszo. Lubię iść, po prostu iść przed siebie, wracać do domu albo zmierzać w inne miejsce, mieć tylko kurs i krok, w ciszy, w ciemności, w spokoju.
Najbardziej lubię wtedy, kiedy letnia noc spada kojąco po upalnym dniu. Ciepła tak, że krew wciąż buzuje, ale przynosząca ulgę, kryjąca w cieniu rozpalone od słońca przedramiona. Wtedy lubię. Powietrze pachnie lekką wilgocią i roślinami w parkach, przekwitającym zbyt szybko bzem, który miesza się z naturalną nocną wonią miasta: mieszanką spalin i kebabów, perfum i potu mijanych na ulicach ludzi, papierosowego dymu i trawionego naprędce alkoholu.
Idę w ciszy. Nocą lubię chłonąć dźwięki, pozostaję gotowa na każdą sytuację. Słyszę, jak tramwaje brzęczą w tle, słyszę kiedy samochód a kiedy autobus: odróżniam nawet sapanie przegubowych. Po brzmieniu kroków domyślam się, gdzie jestem – po kilku dniach rozpoznaję już echo odbijające się od wysokich murów, stukot obcasów na tych charakterystycznych brukach, szelest drzew w mijanym po drodze parku. Mogłabym zamknąć oczy, iść na oślep.
Oswajam przestrzeń. Nocą kształty rozciągają się i wiją w półcieniu latarni, przestrzeń deformuje się nieco: wzrok przestaje być wyznacznikiem prawdy. Pozostaje słuch, więc słucham, rozpoznaję kod dźwięków wydawanych przez miasto, które nie zasypia, bo przecież żadne miasto tak naprawdę nigdy nie śpi. Uszy trzymam postawione na baczność, zachowuję czujność, chociaż czuję się bezpiecznie, bo przecież wiem już, jak stawiać kroki w tym mieście, w tej dzielnicy, na drodze do domu, który przez kilka dni jest także moim.
Nagle następuje zwrot akcji. Używki i inne takie zaczynają działać z opóźnieniem i nie wiem już, czy naprawdę sygnalizacja świetlna wybija rytm, czy to wszystko dzieje się tylko w mojej głowie. Nad skrzyżowaniem unosi się melodia, ciężki beat, który przyspiesza tętno i budzi stłumione emocje. Dochodzę i dochodzę, raz za razem, gubię się w dźwiękach, mylę ścieżki, zmieniam kurs, w końcu dochodzę naprawdę i osuwam się miękko, zamykam oczy. W ciszy zasypiam.
Wrocław, 2014