Dlaczego Komisja Europejska siedzi na Facebooku?
W listopadzie 2016 do grupy polskich blogerów i zaangażowanych społecznie influencerów odezwała się… Komisja Europejska, konkretnie jej polski oddział. Zostaliśmy zaproszeni na 2-dniowy wyjazd do Brukseli, zwiedzanie budynków unijnych i cykl spotkań z pracownikami różnych dyrekcji KE, których mogliśmy wypytać o szczegóły związane z pracą organu organu wykonawczego Unii Europejskiej. W programie znalazły się prezentacje na temat m.in. CETA i TTIP, praw kobiet, ochrony środowiska w kontekście Puszczy Białowieskiej, telekomunikacji w Europie oraz zrównoważonego transportu.
Na formularzu zgłoszeniowym Blog Forum Gdańsk, najważniejszej i najbardziej obleganej imprezy dla blogerów w Polsce, co roku znajduje się pytanie o najlepszą / najważniejszą rzecz, jaką blogerowi udało się osiągnąć dzięki jego aktywności w internecie. Nie pamiętam już, co wpisałam w ubiegłym roku i dwa lata temu, ale wiem doskonale, co napiszę przy najbliższej rejestracji.
Od czasu do czasu odkrywamy, że blogi pozwalają nam robić rzeczy, na które inaczej nie mielibyśmy szans, poznawać ludzi, których normalnie nigdy byśmy nie spotkali, brać udział w inicjatywach, które są poza zasięgiem większości ludzi. Bloguję od 6 lat. Chociaż spotkało mnie w tym czasie wiele naprawdę niesamowitych rzeczy, to przyznam szczerze, że nie spodziewałam się czegoś takiego i bardzo cieszę się, że miałam okazję tam pojechać. Nie dlatego, że uważam Unię Europejską za konstrukt nieskazitelny i niezawodny, ale dlatego, że cieszy mnie możliwość wykorzystania bloga do mówienia o czymś, co jest ważne i co dotyczy nas wszystkich.
Porozmawiajmy zatem właśnie o tym.
Dlaczego Komisja Europejska siedzi na Fejsie?
Cała wyprawa rozpoczęła się 6 grudnia w Warszawie: pracownicy Komisji wprowadzili nas w założenia wyjazdu, omówili podstawowe kwestie, wyjaśnili, na czym dokładnie polega rola Komisji Europejskiej w UE i po co właściwie jedziemy do Brukseli.
A pojechać mieliśmy tam nie tylko po to, żeby się czegoś dowiedzieć, ale także żeby porozmawiać o komunikacji i wymienić się spostrzeżeniami. Problemem Komisji Europejskiej jest bowiem to, że wciąż jeszcze szuka idealnej drogi do nawiązania bezpośredniego kontaktu z odbiorcami po drugiej stronie monitora, do skutecznego promowania wartościowych informacji, do zbudowania wśród followersów wrażenia, że to jest właśnie to miejsce w sieci, w którym można zapytać o pewne sprawy, domagać się wyjaśnień skomplikowanych zagadnień czy poprosić o zweryfikowanie poglądów i pogłosek krążących między ludźmi.
Żeby daleko nie szukać: pamiętacie, jaka była główna oś krytyki CETA i TTIP? Media krzyczały głośno, że ratyfikowanie tych umów doprowadzi do zalania Europy tańszą żywnością z USA i Kanady, żywnością, która nie spełnia wyśrubowanych norm europejskich, zawiera tony pestycydów i GMO. Po tym wyjeździe wiem już, że to nieprawda. Nie oznacza to, że nagle stałam się fanką CETA, wręcz przeciwnie – ale moja wiedza wzrosła w sposób uniemożliwiający tworzenie populistycznych nagłówków.
Między innymi dlatego KE stara się docierać do odbiorców, zwłaszcza do młodszego pokolenia: żeby wyjaśniać, informować, przekazywać informacje odarte z niepotrzebnych w wielu przypadkach emocji i błędnych interpretacji, żeby być pierwszym miejscem w sieci, w którym szuka się wyjaśnień, a nie – jak wiele osób zdaje się myśleć – tablicą ogłoszeń, wypełnioną suchymi faktami w formie kilkusetstronicowych raportów, których nikt nie jest w stanie na bieżąco czytać.
Polski oddział Komisji Europejskiej znajdziecie m. in. na Facebooku, Twitterze i Instagramie. Jeśli macie jakieś pytania, nie wahajcie się zadań ich bezpośrednio właśnie tam!
Do Brukseli dotarliśmy późnym wieczorem. Zdążyliśmy się zintegrować i nie wiem jak reszta, ale ja straciłam przytomność ze zmęczenia po całym dniu rozmów z ludźmi. W ciągu kolejnych 2 dni wyrobiłam kilkuletni limit przechodzenia przez checkpointy z bramkami do wykrywania metalu, a moja torebka przejechała przez skanery tyle razy, że gdyby mogła, padłaby na chorobę popromienną.
DZIEŃ 1.
Puszcza, rowery i GMO, czyli czego boi się Polska
Pierwszego dnia rozmawialiśmy o zrównoważonym transporcie miejskim (sporo o rowerach – nie moja bajka), Sieci Natura 2000 i polityce dewastacji, którą uprawia rząd polski w Puszczy Białowskiej, migracji i problemie uchodźców, rynkach cyfrowych oraz tym, na co czekałam najbardziej, czyli CETA I TTIP. Dowiedziałam się m.in., że:
- Sieć Natura 2000 obejmuje w samej tylko Polsce 987 punktów o łącznej powierzchni stanowiącej odpowiednik niemal 20% terytorium kraju. W skali całej UE jest to ponad 27 000 obszarów – łącznie ok. 1,1 mln km2, czyli 18% powierzchni UE. W skład Sieci wchodzi oczywiście teren Puszczy Białowieskiej. Łączny koszt finansowania programu na terenie UE to 5,8 mld EUR rocznie, z czego 33% pochłaniają nowe inwestycje, a resztę – działania skupione na podtrzymaniu istniejących ekosystemów.
- W sprawie wycinki Puszczy Białowskiej od lat trwają negocjacje między Polską i EU i w tym momencie działania rządu polskiego zostały zablokowane przez Unię do momentu całkowitego wyjaśnienia sprawy. Z uwagi na to, jak palącym problemem stała się ta kwestia, Unia znacząco skróciła Polsce czas na odpowiedź i ustosunkowanie się do wezwania, zmuszając jednocześnie do wstrzymania działań. Decyzja o zwiększeniu wycinki drzew zapadła w Polsce w marcu 2016 i już miesiąc później interweniowała Komisja Europejska, uruchamiając w kwietniu procedurę wyjaśniającą, a w czerwcu – wzywając do usunięcia uchybień. Od tamtego czasu sprawa jest w toku, jednak wycinka na dużą skalę, do jakiej dążył polski rząd, została zahamowana.
- Już w tym roku (w czerwcu) zostaniemy uszczęśliwieni zniesieniem roamingów i będziemy mogli rozmawiać i korzystać z internetu w całej Europie bez dodatkowych opłat. To pewnie wiecie. Ale czego nie wiecie, to tego, że UE planuje także zlikwidować ograniczenia regionalne związane z dostępnością treści publikowanych w internecie. To oznacza, że nie będzie już takich sytuacji, że pewien film można wyświetlać na YT w Niemczech, a w Polsce już nie i że sieci streamingowe będą musiały zapewnić dostęp do danych na terenie całej Unii. Jak wpłynie to na ofertę Netflixa? Mam nadzieję, że wkrótce się przekonamy, bo prace nad tym projektem już trwają.
- Podpisanie CETA i TTIP nie sprawi, że zaleje nas GMO. Produkty, które zostałyby w efekcie tej współpracy wprowadzone na rynek europejski, będą musiały spełniać normy obowiązujące w danym kraju. Te bowiem określane są indywidualnie. Jeśli zatem Polska nie dopuści do obrotu żywności GMO i nie wykreśli z listy konkretnych substancji chemicznych, np. określonych konserwantów, spulchniaczy i pestycydów, to zawierające je produkty wciąż nie będą mogły być sprzedawane legalnie na terenie kraju, niezależnie od tego, czy CETA i TTIP zostaną ratyfikowane czy też nie.
Na temat samych TTIP i CETA niebawem napiszę więcej – mam nadzieję w najbliższym czasie przeprowadzić wywiad z Wojciechem Talko, koordynatorem politycznym ds. negocjacji TTIP Dyrekcji Generalnej ds. Handlu w Komisji Europejskiej, który wyjaśni wszystko prosto i przystępnie. Jeśli zatem chcecie dowiedzieć się więcej i macie konkretne pytania, wypiszcie je w komentarzach. Na pewno je zadam, jeśli tylko nadarzy się taka okazja!
Bezpłatne zdjęcia na legalu
W przerwie między zajęciami zaliczyliśmy krótką wizytę w centrum audiowizualnym. Tam okazało się, że dostęp do wszystkich materiałów cyfrowych, czyli zdjęć, infografik, prezentacji, nagrań video i audio jest bezpłatny i otwarty dla każdego, kto ich potrzebuje. To znaczy że jeśli chcecie opublikować w sieci tekst o bieżących działaniach UE, możecie po prostu wejść odwiedzić strony Komisji Europejskiej, Rady Europejskiej lub Parlamentu Europejskiego i wykorzystać to, co tam znajdziecie, to zilustrowania swojej pracy. Możecie także zamieścić te materiały w pracy naukowej lub innej publikacji. Warto poświęcić chwilę na zapoznanie się z zawartością całej zawartości stron – zwłaszcza, że dostępne są w polskiej wersji językowej.
Studio audiowizualne pracuje nad tym, żeby w sieci dostępna była transmisja z każdej wystąpienia, konferencji i innych ważnych wydarzeń związanych z EU, które odbywają się w Brukseli. Dzięki temu możecie być na bieżąco ze wszystkim, co tam się dzieje i zawsze macie informacje z pierwszej ręki.
Jeśli kiedykolwiek planowalibyście zrealizować w Brukseli np. reportaż lub wywiad związany z organami Unii Europejskiej i mielibyście dogadane i zorganizowane już wszystko oprócz samej realizacji technicznej, to również warto zgłosić się do studia i zapytać, czy jest możliwość otrzymania wsparcia z ich strony.
Erasmus dla dorosłych, czyli Europejski Korpus Solidarności
Jedną z najciekawszych rzeczy, o których dowiedziałam się podczas tego wyjazdu, jest Europejski Korpus Solidarności: program aktywizacji zawodowej skierowany do osób przed 30. rokiem życia. W ramach Korpusu możecie aplikować o staż lub pracę na terenie całej Unii: 15 000 miejsc czeka na wszystkich, którzy chcą zdobyć pierwsze cenne doświadczenie, dokształcić się, zacząć pracować w kraju lub za granicą.
Korpusowi Solidarności poświęcone były także konferencja prasowa oraz wiec, który odbywał się nieopodal budynków Komisji Europejskiej. Na poniższych zdjęciach możecie zobaczyć, jak wyglądało to z bliska, a wszystkie informacje na temat samego projektu znajdziecie tutaj. Dodam tylko, że brzmi to na tyle interesująco, że sama się zastanawiam nad aplikowaniem. Mam jeszcze ostatni rok!
Tak, można zarobić pieniądze. Tak, jest duża szansa na to, że w ramach stażu dostaniecie na miejscu zakwaterowanie, a nie tylko radosne „Bóg zapłać”. Tak, warto spróbować.
Aplikować do programu możecie po zalogowaniu tutaj – strona jest przetłumaczona na język polski. Jeśli macie jakieś pilne pytania, zadajcie je bezpośrednio na fanpage Korpusu.
Wiem już, że wracam do Brukseli pod koniec marca i mam nadzieję, że zdołam tam zadać jeszcze kilka pytań, także na temat Korpusu Solidarności. Jeśli macie jakieś wątpliwości i chcecie dowiedzieć się czegoś konkretnego, czego nie możecie znaleźć na stronie, przesyłajcie pytania w komentarzach!
DZIEŃ 2.
Kobieta, człowiek, obywatel
Tematem przewodnim drugiego dnia spotkań były przede wszystkim prawa kobiet i prawa obywatela. Dowiedzieliśmy się m.in., że:
- Chociaż rok 2016 nie ma wyjątkowo wyraźnego hasła przewodniego, to poprawa sytuacji kobiet jest jednym z priorytetów UE. To ważne zwłaszcza dla obywatelek Polski – kraju, w którym intensywnie pracuje się nie tylko nad odebraniem kobietom jak największej ilości praw, ale także nad wypowiedzeniem konwencji antyprzemocowej. Konwencja ta, jeden z nielicznych i bodajże najbardziej spektakularny sukces byłej pani premier, zwalczana jest przez obecny rząd z zaangażowaniem godnym lepszej sprawy.
- W UE zatrudnionych jest 75,9% mężczyzn i 64,3% kobiet. W Polsce te liczby są niewiele niższe: 74,7% mężczyzn i 60,9% kobiet. Jesteśmy zatem naprawdę blisko średniej europejskiej, chociaż ta średnia zdradza pewną niepokojącą tendencję. Niepokojącą tym bardziej, że na terenie UE aż 32% kobiet pracuje w niepełnym wymiarze pracy, przy czym dotyczy to tylko 8,8% mężczyzn. W Polsce te liczby są bardziej wyrównane: 9% kobiet przy 4% mężczyzn.
- W skali Europy nie wypadamy obecnie źle i w wielu przypadkach możemy pochwalić się lepszymi wynikami niż średnia: luka płacowa wynosi w UE średnio 16%, a w Polsce – 7,7%, Wielkość luk zarobkowych to analogicznie 32% (UE) i 29,6% (PL). Chociaż to nie są optymistyczne wnioski i trudno dostrzec tu cokolwiek innego niż smutną prawdę, że kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni, to przynajmniej nie ciągniemy się w ogonie i możemy mieć nadzieję, że będzie tylko lepiej.
- Jeśli podczas wyjazdu poza UE przydarzy Wam się utrata dokumentów lub cokolwiek, co wymaga kontaktu z ambasadą, nie musicie martwić się, że w kraju, w którym przebywacie, nie ma polskiej placówki dyplomatycznej. Na mocy prawa unijnego możecie zgłosić się do ambasady dowolnego kraju UE i prosić o pomoc – placówka ma obowiązek pomóc Wam wrócić do domu i zorganizować tymczasowe papiery. Wiedzieliście o tym? Ja nie wiedziałam.
Cykl spotkań zamknęła prezentacja Pablo Péreza Armenterosa z Dyrekcji Generalnej ds. Komunikacji, który opowiedział o tym, jak KE radzi sobie w internecie, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Jeśli chcecie to sprawdzić, znajdziecie ich na Twitterze, Facebooku i Instagramie – ponoć reagują dynamicznie i odpowiadają na istotne pytania odbiorców. Macie może jakieś mądre pytania, które chcecie zadać bezpośrednio?
Sytuacja kobiet w Europie i Polsce
Chociaż 60% absolwentów uczelni wyższych to kobiety, to jedynie 33% inżynierów i naukowców stanowią osoby płci żeńskiej. Co więcej, ważne stanowiska polityczne obsadza mniej niż 30% kobiet, a tylko 22,7% stanowią one wśród członków rad zarządczych film notowanych na giełdzie.
Dane dotyczące przemocy i molestowania seksualnego są jeszcze bardziej przerażające: 1 na 3 zapytane Europejki doświadczyła w życiu przemocy, a aż 55% procent zetknęło się z prześladowaniem z powodu płci, czego przejawem mogło być np. nierówne traktowanie w pracy, szkole lub na uczelni albo molestowanie seksualne.
Problemem pozostaje zbyt wolne tempo wprowadzania zmian: równość płci to obecnie nie tylko fundamentalne prawo, ale także imperatyw ekonomiczny. Wiąże się on z faktem, że Europy (oraz w ogóle świata) po prostu nie stać już na to, co konserwatyści mylnie nazywają „tradycyjnym podziałem ról”. Nie stać nas na to, żeby na tak wielką skalę marnować potencjał zawodowy i ekonomiczny wykształconych kobiet o wysokich kwalifikacjach oraz pokrywać koszty stosowanej wobec nich przemocy. Chociaż Polska wcale nie wypada tu na tle UE najgorzej, to warto pamiętać, że od roku 2008 nie zaliczyła praktycznie żadnego progresu i nasze statystyki od dawna stoją w miejscu.
Łatwo byłoby więc zrzucić całą winę na obecny rząd, to jednak nie takie proste. Paradoksalnie możemy nawet w jakiś szalony sposób być obecnemu rządowi wdzięczni za to, że zwrócił uwagę na palący problem, który jego poprzednicy skutecznie zamiatali pod dywan. Nawet zatem jeśli intencje obecnie są złe, to wynikającym z tego pozytywem jest budzenie świadomości.
Wśród celów KE na lata 2016-2018 w kwestii polepszenia sytuacji kobiet w Europie znajdują się:
- wzrost zatrudnienia kobiet i niezależność ekonomiczna;
- redukcja luki płacowej, emerytalnej i dochodowej; walka z biedą kobiet;
- równy udział w zarządzaniu i podejmowaniu decyzji;
- walka z przemocą;
- prawa kobiet w wymiarze zewnętrznym polityk unijnych.
Mniej więcej w tym momencie umarła moja lustrzanka, a że ładowarki oczywiście ze sobą nie miałam („po co, to tylko dwa dni, wytrzyma”), to i przestałam się bawić w reportera. Z tego powodu niestety nie pokażę Wam, jak wygląda wnętrze Parlamentu Europejskiego, możecie to jednak sprawdzić na zdjęciach Krzysia Kotkowicza (podlinkuję je w tym miejscu, kiedy tylko będą online) oraz na Instagramie pod hasztagiem #kolonieUE.
* wszystkie zdjęcia wykorzystane w powyższym tekście zostały zrobione przeze mnie i tak, wiem, że są zbyt żółte
* dane liczbowe pochodzą z materiałów zaprezentowanych podczas spotkań w Brukseli