Seks, narkotyki i podatki, czyli… historia Danii
Dania to jeden z tych krajów, o których przeciętny Polak w praktyce wie jeśli nie zupełnie nic, to co najwyżej niewiele. Szczątki wiedzy historycznej, wyniesionej ze szkoły średniej, Mads Mikkelsen, Lars von Trier, stylowe meble, może jeszcze kilka nazwisk i charakterystycznych elementow – to jak najbardziej. Duńska gospodarka i polityka drugiej połowy XX wieku mogłyby śmiało jednak wystąpić w roli ostatecznych wyzwań w polskiej wersji programu „Milionerzy”. Z pomocą przychodzi, jak zawsze, kultura: film „Seks, narkotyki i podatki” to wizualnie dopieszczona, bezczelna i obrazoburcza pocztówka z lat 60. i 70. w Danii. Pomiędzy opowieściami o seksie i dragach umiejętnie wciąga w historię, która wydaje się zbyt filmowa, żeby mogła być prawdziwa.
Skojarzenia z „Wilkiem z Wall Street” nie są pozbawione sensu: losy Simona Spiesa i Mogensa Glistrupa przedstawione zostały w atmosferze skandalu i przekraczania obyczajowych granic, a pikanterii także i tu dodaje autentyczność opowiedzianej historii. Różnice są zauważalne jednak gołym okiem: „Seks, narkotyki i podatki” charakteryzuje to, za co miłośnicy surowego skandynawskiego stylu kochają kino z tamtej części świata. Znikoma atrakcyjność fizyczna bohaterów nie przypomina w niczym gładkiej fizys boskiego Leonardo: Spies (Pilou Asbæk) i Glistrup (Nicolas Bro) są obleśnie wręcz realni, odarci z przymiotów ciała i niezwykle dzięki temu prawdziwi, wręcz namacalni. Zwłaszcza obsceniczny Simon Spies przypomina raczej starego satyra niż czarującego amanta, kiedy tarza się po meblach i podłogach w uściskach kolejnych kobiet.
A wszystko zaczyna się od… podatków, konkretnie od sposobu na ich unikanie: kreatywny księgowy Mogens proponuje właścicielowi biura podróży i zarazem swojemu przyjacielowi, Simonowi, wrogie przejęcie linii lotniczych i stworzenie biznesowego imperium. Ekscentryczny duet szybko zyskuje status celebrytów, okazuje się jednak, że panowie mają kompletnie odmienne wizje przyszłości. O ile Spies szuka po prostu dróg do zaspokojenia swoich żądzy w otoczeniu prostytutek, drogich alkoholi i innych uciech, o tyle Mogens śni swój wielki sen o nowej Danii, w której nikt nie będzie płacił państwu daniny, a ludzie żyć będą dostatnio.
To populistyczne hasło naprawdę zaprowadziło Mogensa Glistrupa na szczyt popularności: założona przez niego w 1972 roku Partia Postępu (dun. Fremskridtspartiet) uzyskała w wyborach w 1973 roku aż 15,9% głosów (28 mandatów), co dało jej drugie miejsce i zagwarantowało status silnej opozycji w parlamencie. Sam lider spadł jednak ze wspomnianego szczytu dość boleśnie: kara, którą ponosi w filmowej wersji swojego życiorysu, odnosi się jedynie do części rzeczywistych występków. Do upadku Partii Postępu przyczynił się koniec końców bowiem właśnie jej założyciel, który po przymusowej przerwie powrócił z hasłami wymierzonymi przeciwko muzułmańskim uchodźcom i imigrantom, co doprowadziło do skazania na mocy wyroku sądowego.
O tym jednak reżyser Christoffer Boe już nie wspomina, dość wygodnie pomijając element, który mógłby mocniej spolaryzować odbiór sylwetki głównego bohatera przez widzów. Niestety, niewystarczająco stara się także wyjaśnić skomplikowaną historię systemu partyjnego Danii w latach 70. XX wieku: widzowi, który nie posiada minimalnej przynajmniej wiedzy z tego zakresu, Boe nie oferuje praktycznie nic. Niełatwo wywnioskować z kolejnych dialogów, z jakim właściwie systemem walczy Mogens i kto jest jego politycznym przeciwnikiem. Koniec końców warto zadbać przez seansem o uzupełnienie braków w wiedzy przynajmniej na podstawowym poziomie.
To prawdopodobne poczucie zagubienia reżyser rekompensuje jednak odbiorcy stroną wizualną filmu. „Seks, narkotyki i podatki” to festiwal pięknych zdjęć z nostalgicznym filtrem w stylu retro, zachwycających mebli i samochodów. Wzornictwo, stylizacje, a nawet fryzury przyciągają wzor na każdym pojedynczym kadrze i udaje im się nawet łagodzić ogrom zaprezentowanej tu perwersji. Pomimo drapieżności i bezwzględności głównych bohaterów można dać się oczarować temu obrazkowi, zwłaszcza gdy Boe uderza w sensualne tony i pozwala sobie na moment rozmarzenia. Spies i Glistrup pędzący przez pole rzepaku czy rozmowa Spiesa z jego partnerką o tym, co dozwolone, zmiękczają na moment bezwzględny osąd ze strony widza.
Nie dajcie się jednak uwieść. Ta historia i jej bohaterowie przydarzyli się Danii naprawdę.
***
Film możecie LEGALNIE i ZA DARMO obejrzeć tutaj.