Mag po brytyjsku
Pierwszym, co rzuca się w oczy podczas lektury Jonathana Strange’a i Pana Norrella jest niezwykła brytyjskość tej książki. Kunszt języka uzupełnia elegancką, dopracowaną fabułę, w której wszystko odpowiada stereotypowemu wizerunkowi angielskiego dżentelmena. Akcja toczy się niespiesznie, nikt nie traci tu nad sobą kontroli i nawet podczas wojny, znajdując się w samym sercu walki, Strange, zapytany o to, czy można zabić kogoś za pomocą magii, odpowiada nieco urażony: „mag zapewne może, lecz dżentelmen z pewnością nie powinien”.
Rozgrywająca się na początku XIX wieku opowieść Susanny Clarke stanowi podstawę książki niezwykłej. Autorka w interesujący sposób włącza magię w obraz świata rzeczywistego, czyniąc z niej realny element dziejów Anglii. To nie powtarzana z ust do ust legenda, mit pozbawiony dowodów – dzieje Króla Kruków i jego elfich podwładnych są tu częścią brytyjskiej historii w taki sam sposób jak trwająca właśnie wojna z Napoleonem: równie prawdziwe i mające ogromne znaczenie.
Pierwszego z głównych bohaterów, Gilberta Norrella, spotykamy w momencie niezwykle trudnym dla angielskiej magii – wydaje się, że zniknęła ona całkowicie z Anglii i nie pozostał przy życiu nikt, kto mógłby ją praktykować. Grupa teoretyków z Yorku przekonuje się jednak szybko, że jest ktoś, kto zadaje kłam temu przeświadczeniu: niesympatyczny odludek z opactwa Hurtfew udowadnia im, że tylko on ma prawo nazywać się prawdziwym magiem i wyrusza do Londynu, aby przekazać całemu światu wiadomość o odrodzeniu tej tajemnej sztuki. Tam dołącza do niego genialny samouk, Jonathan Strange – współpraca, a później rywalizacja dwóch panów przyniesie ogromne konsekwencje nie tylko dla nich samych, ale dla całej Europy.
Już na tym etapie łatwo zauważyć, co wyróżnia obszerne dzieło Clarke w morzu powieści fantastycznych: książka stylizowana jest na dzieło naukowe o profilu historycznym i nie można nie docenić zaangażowania autorki w proces uprawdopodobnienia fabuły. Właściwa treść powieści opatrzona jest licznymi i bardzo rozbudowanymi przypisami przytaczającymi cytaty z (przede wszystkim fikcyjnych, wymyślonych na potrzeby książki) dzieł na temat magii, anegdoty z udziałem autentycznych postaci historycznych oraz nieznane czytelnikowi baśnie i legendy. To nie Wielka Brytania, jaką znamy, do której ktoś dopisał kilka magicznych zaklęć – Wielka Brytania Clarke to kompletna, autonomiczna rzeczywistość alternatywna, opierająca się na jednej podstawowej zmianie względem tej prawdziwej: tutaj magii nie da się zamknąć między okładkami książek dla dzieci.
Myli się jednak ten, kto sądzi, że powyższy opis sugeruje opasłe, acz nudne tomiszcze o przestylizowanym języku i rozwlekłej fabule. Jonathan Strange… skrzy się od brytyjskiego humoru, a bezustanne zestawianie dwóch rzeczywistości (XIX-wiecznej Anglii, jaką znamy z autentycznych opracowań i tej wykreowanej przez autorkę) sprawi na pewno wiele przyjemności czytelnikom, którzy interesują się historią i mają o niej jakieś pojęcie. Clarke wyjaśnia, dlaczego Napoleon przegrał pod Waterloo, co kryło się za szaleństwem króla Jerzego, a także – kto jest prawdziwym władcą Anglii. Wszystko to przy wtórze dźwięku filiżanek z herbatą odstawianych na porcelanowe spodeczki, trzaskającego w kominku ognia i odgłosów balu. W tle pobrzmiewa wciąż jednak echo żałobnych dzwonów, bijących w Utraconej Nadziei i smutna melodia wygrywana na piszczałkach i wioli, a tu i ówdzie pojawia się tajemniczy dżentelmen z włosami jak puch ostu, który w kunsztownej szkatułce przechowuje mały palec pewnej damy.
Niezwykła dbałość o detal sprawia, że lektura powieści sprawia ogromną satysfakcję – nie ma tu miejsca na niedociągnięcia i braki w fabule, niedokończone opowieści, pobieżnie naszkicowane postaci. Każdy z bohaterów otrzymał od autorki bogatą osobowość, własną biografię i odmienne cele oraz motywacje, co przy nagromadzeniu lordów, magów, posiadaczy ziemskich, żon, córek, sług i nawet żebraków musi robić wrażenie. Odnalezienie się w tym gąszczu postaci, wydarzeń i pobocznych wątków wymaga od czytelnika ogromnej uwagi i zaangażowania, warto jednak poświęcić czas na lekturę – z pewnością nie będzie on stracony. Susanna Clarke porywa czytelnika już od pierwszych stron i przenosi go do świata pozornie znajomego, ale jednak skonstruowanego od podstaw. To jak nieustająca gra z odbiorcą, test wiedzy i umiejętności kojarzenia faktów: autorka buduje swoją opowieść tak precyzyjnie, że naprawdę nietrudno uwierzyć w jej wersję wydarzeń. W każdym razie nie wydaje się ona wcale mniej prawdopodobna od tej, którą znamy z podręczników historii…
Jonathan Strange i Pan Norrell to jedna z tych książek, które z całą pewnością zasługują, żeby postawić je na półce obok największych klasyków literatury fantastycznej. Clarke udowadnia z całą mocą, że magia nie musi wiązać się z dosiadaniem smoków i heroinami w skórzanych kostiumach rodem ze sklepu z odzieżą erotyczną: może być elegancka i dojrzała, wyrafinowana jak stare, dobre wino. Nie jest przy tym tak odległa, jak mogłoby się wydawać – z pewnością znalazłoby się dla niej miejsce i w naszym świecie.
Tym bardziej cieszy fakt, że pozycja ta otrzymała wreszcie wydanie, na jakie zasługuje: zebrane w postaci jednej książki trzy części powieści (przetłumaczonej po raz pierwszy z inicjatywy Wydawnictwa Literackiego w 2004 roku) ukazały się w kolekcji Uczta Wyobraźni Wydawnictwa MAG. Oprawny w twarde okładki tom warto postawić na półce – czy to jako uzupełnienie serii, czy też zupełnie od niej niezależnie. W obliczu nadchodzących niechybnie chłodnych dni może okazać się wyborem idealnym.
RECENZJA OPUBLIKOWANA NA PORTALU GILDIA.PL.
(grafika: nevertravelled.wordpress.com)