Wygrzebki #41: ustawa o jednolitych cenach książek i Terry Pratchett
Awaria monitora zmusiła mnie do komputerowego odwyku i po raz kolejny uświadomiłam sobie, że w social mediach trzymają mnie głównie obowiązki – gdyby nie one, prawdopodobnie zrezygnowałabym z codziennego kontaktu z siecią i zajęła się hodowlą lam. Dopóki jednak się na to nie zdecyduję, będę tutaj. Codziennie.
Kolejna porcja dobrych linków do kawy już jutro rano!
1. Po tym, jak rząd rozprawił się z prawami kobiet, przyrodą, przedsiębiorcami i opieką zdrowotną, przyszedł czas na uderzenie w ostatnie bastiony godności Polaków: miłościwie nam panujący minister Gliński od kultury umyślił sobie, że świetnym pomysłem będzie wprowadzenie jednolitych cen książek i zakazu promocji, który ma obowiązywać przez 12 miesięcy od premiery danego tytułu w kraju.
Wiadomo bowiem, że Polacy czytają tak dużo, że łomem ich nie mozna oderwać od książek i ktoś musiał coś z tym zrobić. Co na ten temat myślą księgarze i wydawcy – przeczytacie tutaj. W praktyce będzie po prostu tak, że książki zaraz po premierze będą tak drogie, że nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie ich kupował, bo niby za co – przecież nie za średnią krajową, ta ledwo wystarcza na pokrycie bieżących kosztów życia, a ostatecznie bodajże tylko 20% Polaków zarabia właśnie tyle lub więcej.
Nie wiadomo jeszcze, jak te zmiany wpłyną na rynek e-booków, które obecnie sprzedawane są nie jako książki, a jako usługi i obejmuje je inny podatek. Istnieje szansa, że ta zmiana nośników cyfrowych nie obejmie, bo wówczas musiałby chyba zmienić się podatek na e-booki, a wizja rządu uderzającego się dobrowolnie po kieszeni jakoś nie mieści mi się w głowie. Tak czy inaczej każdy mól książkowy powinien bacznie obserwować, co dzieje się wokół tego projektu i w razie czego zacząć gromadzić zapasy. Albo po prostu zainwestować w czytnik. Mocno polecam to rozwiązanie.
Jeśli wydaje się Wam, że to, delikatnie mówiąc, kretyński pomysł, to być może wiecie po prostu, że takie eksperymenty na rynku już przeprowadzano i nie kończyły się one dobrze. Miejmy zatem nadzieję, że i nasz rząd szybko wyciągnie wnioski i albo odrzuci tę niefortunną ustawę albo przynajmniej później po niej posprząta. Ha. Ha.
2. Książki Neila Gaimana zaczęłam czytać wcześnie, w czasach, kiedy „Gwiezdny pył” był w Polsce nowością, a sam pisarz znany był jedynie tym, którzy przeczytali „Dobry omen” stworzony wspólnie w Terrym Pratchettem. Kiedy przetłumaczono na polski „Amerykańskich bogów” miałam 13 lat i ta książka zachwyciła mnie bez reszty – moja fascynacja religiami i innymi kulturami powoli pączkowała, szybko pochłonął mnie ten świat i przez dobrych kilka lat uważałam Gaimana za geniusza literatury.
Dziś, chociaż uwielbiam „Nigdziebądź” i uważam „Sandmana” za najlepszy komiks wszech czasów, mój entuzjazm wobec pisarza nieco osłabł. To ekskluzywne wydanie „Amerykańskich bogów” kupiłabym jednak bez wahania i chyba własnie tak zrobię po kolejnej wypłacie (książkę można kupić tutaj). Spójrzcie tylko, kto jest autorem ilustracji – toż to sam Dave McKean!
3. Jako wierna fanka Terry’ego Pratchetta nie mogłam pominąć milczeniem rocznicy jego śmierci (12.03): na portalu CzytajPL ukazał się mój tekst, w którym tłumaczę, jak zacząć przygodę z lekturą książek tego kultowego już pisarza.
Dla CzytajPL piszę od jakiegoś czasu regularnie – jeśli chcecie przeczytać więcej moich tekstów o książkach, zajrzyjcie tutaj.
4. Większość z nas ma długie listy książek, które chcemy przeczytać. A co z książkami, których nie przeczytamy nigdy, bo… jest to po prostu niemożliwe?
5. Gdyby Witold Gombrowicz mógł zobaczyć na własne oczy, co obecnie odjaniepawla się w Polsce, niewątpliwie napisałby jakiś kąśliwy kawałek literatury. Niestety, nie może, a ponadto ma nienajlepszą sławę ze względu na brak bogoojczyźnianego hurrapatriotyzmu w swoich książkach. Nie do końca przez to nadaje się na wzór dla młodzieży, toteż czyta się go w szkołach jakby coraz mniej.
I znowu trochę wstyd, bo zagranica musi zająć się docenianiem naszych wybitnych twórców, którzy w kraju traktowani są mo macoszemu: we Francji, gdzie pisarz spędził ostatnie lata życia, powstanie Muzeum Witolda Gombrowicza!