Streaming? Tylko legalnie, czyli parę słów o VOD.PL
Ostatnie pół roku spędziłam w dużej mierze w towarzystwie VOD.PL – otrzymałam od nich w prezencie otwarty i nielimitowany dostęp na 6 miesięcy do wszystkich treści. Prezent, jak to każdy prawdziwy prezent, pozbawiony był haczyków w stylu obowiązkowej publikacji, postanowiłam jednak napisać. Czemu? Ano przeczytajcie.
Z serwisów streamingowych korzystam od dłuższego czasu. W 99,99% przypadków to te całkowicie legalne – przyznaję się bez bicia, że kilkakrotnie zdarzyło mi się odpalić film na jednym z tych z szarej strefy; nazywam je szarą strefą, bo chociaż korzystający z nich użytkownicy nie łamia prawa, to jednak wykorzystują prawną lukę. Przepisy łamią natomiast twórcy tego typu portali, którzy zamieszczają w serwisie filmy bez pozwolenia, nie opłacając licencji. Dlatego nie polecam. Po prostu nie warto.
Jakiś czas temu Marco powiedział coś nieslychanie przenikliwego, jak to on:
Nie ma co się oszukiwać. To przede wszystkim lenistwo sprawia, że oglądam seriale legalnie.
— Marco Kubiś (@nocnymarco) 17 maja 2017
Nie ma co się oszukiwać, taka jest prawda: przychodzi w życiu człowieka taki moment, że 50 zł przestaje być tygodniowym budżetem na wszystkie posiłki i rozrywkę, a staje się odpowiednikiem – nawet w najgorszym przypadku – kilku godzin pracy. W zależności od stawki godzinowej robimy sie po prostu mniej lub bardziej wygodni: wybieramy lepsze miejsca do spania na wakacjach, pierwszą klasę zamiast drugiej w Intercity lub w ogóle przesiadamy się w Pendolino, mówimy sobie, że już nigdy nie pojedziemy nigdzie Polskim Busem i płacimy za to, żeby nie oglądać i słuchać reklam, zwłaszcza tych wyskakujących w pięćdziesięciu tysięcy okienek. Ja mogę powiedzieć na przyklad, że jestem już tak przyzwyczajona do komfortu podczas oglądania filmów, że jak mam użerać się z pirackimi portalami i reklamami jakichś kretyńskich gier, środków na porost penisa i iPhone’ów za złotówkę, to wolę na starcie sobie odpuścić.
Zresztą wiecie, z piratami dzisiaj jest tak jak z pierdzeniem: niby wiele osób to robi, ale przyznać się do tego w kulturalnym towarzystwie to trochę jednak nie za bardzo, bo wstyd i chwalić się bynajmniej nie ma czym. W najlepszym wypadku można liczyć na jakieś niewyraźne pomruki, w najgorszym ludzie się od człowieka odsuwają i mówią mu wprost, że ciągnie od niego cebulą. Bo i w sumie taka prawda.
Być może czas zmienić znajomych?
Być może masz znajomych, którzy nie widzą w tym problemu, ale to znaczy, że masz słabych znajomych, cóż można więcej powiedzieć. Zaczęliśmy bowiem piracić w czasach, w których naprawdę trudno było o pewne tytuły, dzisiaj natomiast trudno wyjaśnić nawet przed samym sobą nielegalne nośniki czymkolwiek innym niż skąpstwem i brakiem poszanowania cudzej własności. W czasach, w których – co ważne – można współdzielić konto na Netflixie ze znajomymi za kilkanaście złotych miesięcznie, a abonament do Cinema City kosztuje niecałe 50 zł, argument o braku środków przestaje mieć dużą wagę.
Ale do meritum: na co dzień korzystam przede wszystkim z 4 portali ze streamingiem: Prime Video Amazona (z powodu „Amerykańskich Bogów”), Netflixa (głównie z uwagi na seriale oraz ich własne produkcje), MUBI z bardzo, bardzo niszowymi pozycjami i VOD.PL. Z tej czwórki najczęściej wybieram Netflixa i VOD.PL. Dlaczego?
O Netflixie może innym razem, ale żaden, powtarzam, ŻADEN portal ze streamingiem nie ma takiej selekcji kina festiwalowego jak VOD.PL. Po prostu. Jeśli jesteście fanami festiwali filmowych i chcecie być na bieżąco z tym, co pokazuje się w Cannes, na Sundance, w Wenecji, w Locarno, a także na Nowych Horyzontach i OFF Camerze, to po prostu musicie przejrzeć zasoby tej strony. Jej jedynym minusem jest to, że w ubiegłym roku zlikwidowano możliwość wykupienia abonamentu i obecnie za każdy film trzeba płacić osobno. Szkoda. Ale nie są to kwoty duże i naprawdę warto: tych filmów po prostu nie obejrzycie legalnie nigdzie indziej w sieci z polskimi napisami lub lektorem.
Dlaczego VOD.PL?
Ok, jeśli mam być w 100% szczera, to minusów jest jeszcze kilka. Serwis działa jedynie na terenie Polski – chociaż wiem, z czego to wynika, to jednak wielka szkoda, bo byłby idealny do promowania polskich filmów za granicą. Dalej: nie ma możliwości wyszukiwania filmów po ich oryginalnych tytułach (to chyba drobiazg, który można poprawić), a jedynie po tych polskich i na koniec – niektóre filmy dostępne są tylko z lektorem, co mnie wpienia, bo #tylkonapisy. No. I w sumie to tyle. Niewiele wad, prawda?
Co warto tam obejrzeć? Śledźcie moje konto na Filmwebie, żeby być na bieżąco z tym, co oglądam – do każdego obejrzanego filmu robię notatkę i wystawiam sobie ocenę, żeby uporządkować jakoś te zasoby. Często piszę też o oglądanych filmach na Twitterze – jak pewnie część z Was zauważyła, wycofałam się mocno z Facebooka i z coraz większą niechęcią korzystam z niego jako z narzędzia. I to nie tylko dlatego, że przestaje być mnie stać na to, żeby do kogokolwiek tam docierać.
Nie jestem w stanie napisać Wam w jednym tekście o wszystkich filmach, które warto obejrzeć na VOD.PL i które sama tam obejrzałam. Zrobię jednak coś innego: pokażę Wam, jak wiele głośnych tytułów z najważniejszego (jak dla mnie, ale chyba to powszechne przekonanie) festiwalu na świecie możecie tam znaleźć i legalnie obejrzeć za kilka – kilkanaście złotych. Gotowi? To wyciągajcie karty płatnicze i przygotujcie sobie legowisko do oglądania. Smacznego!
Cannes 2016
- „Ja Daniel Blake” (Złota Palma), reż. Ken Loach
- „Toni Erdmann”, reż. Maren Ade (także wersja z audiodeskrypcją)
- „Egzamin”, reż. Cristian Mungiu
- „Julieta”, reż. Pedro Almodóvar
- „Neon Demon”, reż. Nicolas Winding Refn
- „Nieznajoma dziewczyna”, reż. Jean-Pierre Dardenne, Luc Dardenne
- „Paterson”, reż. Jim Jarmusch
- „Służąca”, reż. Park Chan-wook
- „To tylko koniec świata”, reż. Xaviel Dolan
- „W pionie”, reż. Alain Guiraudie
- „Z innego świata”, reż. Nicole Garcia
- „Śmietanka towarzyska”, reż. Woody Allen
Cannes 2015
- „Imigranci” (Złota Palma), reż. Vincent Rottiers
- „Carol”, reż. Todd Haynes
- „Głośniej od bomb”, reż. Joachim Trier
- „Makbet”, reż. Justin Kurzel
- „Młodość”, reż. Paolo Sorrentino
- „Moja matka”, reż. Nanni Moretti
- „Moja miłość”, reż. Maiwenn Le Besco
- „Opiekun”, reż. Michel Franco
- „Nasza młodsza siostra”, reż. Hirokazu Koreeda
- „Pentameron”, reż. Matteo Garrone
- „Syn Szawła”, reż. László Nemes (także wersja z audiodeskrypcją)
- „Zabójczyni”, reż. Hsiao-hsien Hou
- „Mustang”, reż. Deniz Gamze Ergüven (także wersja z audiodeskrypcją oraz wersja z napisami dla niesłyszących)
- „Barany. Islandzka opowieść”, reż. Grímur Hákonarson (także wersja z audiodeskrypcją oraz wersja z napisami dla niesłyszących)
- „Skarb”, reż. Dan Chiriac, Toma Cuzin
- „Tysiąc i jedna noc – cz.1, niespokojny”, „Tysiąc i jedna noc – cz. 2, opuszczony”, „Tysiąc i jedna noc – cz. 3, oczarowany”, reż. Miguel Gomes
Cannes 2014
- „Cuda”, reż. Alice Rohrwacher
- „Dwa dni, jedna noc”, reż. Jean-Pierre Dardenne, Luc Dardenne
- „Dzikie historie”, reż. Damián Szifron
- „Eskorta”, reż. Tommy Lee Jones
- „Klub Jimmy’ego”, reż. Ken Loach
- „Lewiatan”, reż. Andriej Zwiagincew
- „Mama”, reż. Xaviel Dolan
- „Rozdzieleni”, reż. Michel Hazanavicius
- „Saint Laurent”, reż. Bertrand Bonello
- „Sils Maria”, reż. Olivier Assayas
- „Plemię”, reż. Miroslav Slaboshpitsky
- „Dumni i wściekli”, reż. Matthew Warchus
- „Biały Bóg”, reż. Kornél Mundruczó
- „Turysta”, reż. Ruben Östlund
- „Party Girl”, reż. Claire Burger, Marie Amachoukeli-Barsacq
Nieźle, prawda? A to tylko ostatnie 3 lata! Listy filmów nagrodzonych i nominowanych w Cannes znajdziecie m.in. tutaj. Jeśli cofniecie się do wcześniejszych edycji festiwalu, odkryjecie, że na VOD.PL możecie znaleźć większość wymienionych tam filmów – część z nich znajdziecie w tej kolekcji, a ja zachęcam Was także do przeglądnięcia kolekcji Stowarzyszenia Nowe Horyzonty. Miłego oglądania!