Wygrzebki #66: bezpieczeństwo kobiet przede wszystkim!
Wygrzebki polecają się do porannej kawy! Poniżej znajdziecie garść ciekawostek, które umilą Wam jazdę autobusem do pracy, samotne śniadanie lub pozwolą odprężyć się w przerwie od pracy. Jeśli to dla Was za mało i chcielibyście codziennie raczyć się wygrzebkami niezależnie od godziny, a także podzielić się własnymi wykopaliskami z innymi dziećmi, zapraszam do mojej grupy na Facebooku.
Bezpieczeństwo kobiet jest ważne. Niezależnie od tego, czy chodzi o poczucie komfortu podczas nocnych powrotów do domu czy o święty spokój na co dzień i od święta, do tego tematu musimy wracać. Najlepiej byłoby, rzecz jasna, gdyby prawo stało po naszej stronie, a działające sprawnie służby porządkowe i przepisy sprawnie usuwały zagrożenia i objawy dyskryminacji. Niestety – jest jak jest. Chociaż zatem słusznie oburzamy się o przenoszenie odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo w całości na potencjalną ofiarę, warto myśleć przyszłościowo.
Moja drobna, niewysoka kumpelka nocami nosiła na przykład kastet w kieszeni. Niektóre z moich koleżanek mają zawsze w torebce gaz pieprzowy, inne korzystają z aplikacji alarmowych lub noszą specjalne przyciski. Jeszcze inni trenują sztuki walki i samoobronę, a jedna znajoma posiada nawet paralizator. I daj Boże, żeby żadna z nas nie musiała nigdy niczego takiego użyć.
Posiadanie takiego gadżetu może dać jednak poczucie komfortu – świadomość, że w razie czego można się bronić lub przynajmniej zaalarmować otoczenie, jest bardzo cenna i wpływa na to, jak się zachowujemy, jaki sygnał wysyłamy otoczeniu. Jeśli więc wydaje się Wam, że taki drobiazg sprawi, że poczujecie się pewniej, sięgnijcie po niego.
1. Wiele kobiet obawia się biegać samotnie po zmroku, zwłaszcza jeśli ścieżka przecina nieoświetlony (lub nawet tylko pusty) park albo co gorsza znajduje się w lesie. Strój do biegania wyklucza raczej noszenie przy sobie nieporęcznych akcesoriów typu kij bejsbolowy albo karabin maszynowy (jak dla mnie idealne rozwiązanie problemu gwałcicieli, przepraszam za tę bezpośredniość), siłą rzeczy biegaczka potrzebuje więc czegoś niewielkiego, co mogłaby mieć nie tyle przy, co na sobie.
Z myślą o fankach joggingu powstał zatem Go Guarded – pierścień z ostrym kolcem, który w razie potrzeby może służyć jako broń. Co prawda nie jest to raczej akcesorium gwarantujące zwycięstwo nad znacznie większym przeciwnikiem, ale nie takie jest jego przeznaczenie. Go Guarded ma w założeniu umożliwić samoobronę i zyskać ofierze napaści chwilową przewagę – raczej po to, aby uciec niż żeby pokonać agresora. Na jego korzyść przemawia na pewno to, że jest mały, poręczny i bardzo trudno go zgubić – napastnik nie jest w stanie wytrącić go ofierze z ręki, wyrwać, a jego zdjęcie z palca raczej nie wchodzi w grę w pierwszych sekundach ataku. Go Guarded może znacząco wzmocnić uderzenie pięścią. Przy odrobinie szczęścia można draniowi przy okazji wybić parszywe oko. Same plusy.
https://www.youtube.com/watch?v=jhZoOOB6rfY
2. Inne (w zasadzie uzupełniające) podejście proponują twórcy taśmy Intrepid, która w połączeniu z dedykowaną aplikacją tworzy system ostrzegawczy. Zamontowana np. w biustonoszu, reaguje na silne szarpnięcia, które mogą sugerować atak. Kiedy sensory zostaną uruchomione podczas szamotaniny, taśma wysyła sygnał do aplikacji, która w reakcji żąda potwierdzenia , że wszystko jest w porządku. Jeśli właścicielka taśmy nie potwierdzi tego w wymaganym czasie, aplikacja uruchamia głośny alarm dźwiękowy, informuje osoby z wybranej uprzednio listy o miejscu pobytu ofiary i aktywuje dyktafon, który od tej chwili rejestruje wszystkie dźwięki.
Chociaż to rozwiązanie nie uchroni nikogo przed atakiem, może spłoszyć agresora lub – w najgorszym przypadku – znacząco ułatwić udzielenie ofierze natychmiastowej pomocy oraz późniejsze dochodzenie sprawiedliwości.
3. Przemoc seksualna wobec kobiet jest powszechna na całym świecie i nie chodzi tu jedynie o gwałt w rozumieniu penetracji bez obopólnej zgody. Przeczytajcie, co kryje się pod bagatelizowanym często przez media i sprowadzanym do „obmacywania” problemem tzw. chikan w Japonii.
4. Lekka w formie, ale gęsta od treści: pozornie zabawna piosenka „My Clitoris” to element szeroko zakrojonej kampanii organizacji charytatywnej Integrate UK przeciwko obrzezaniu kobiet, praktykowanemu wciąż w niektórych kulturach. Zabieg ten, fachowo zwany klitoridektomią, polega na okaleczeniu żeńskich narządów płciowych (Female Genital Mutilation, FGM) poprzez usunięcie łechtaczki, a czasami także warg sromowych mniejszych. Ofiarą tego zwyczaju padła w dzieciństwie m.in. Waris Dirie, modelka, pisarka i ambasadorka ONZ, która od lat prowadzi walkę o wprowadzenie i egzekwowanie całkowitego zakazu wykonywania podobnych zabiegów na całym świecie.
5. Wushu (w krajach zachodnich pojęcie stosuje się wymiennie z kung-fu, co jest ogromnym i obarczonym błędem uproszczeniem, ale niech już będzie), tradycyjne chińskie sztuki walki, trenowane są obecnie na całym świecie. W Polsce nietrudno znaleźć klub, w którym można rozpocząć naukę, jednak nie w każdym kraju sport ten dostępny jest dla kobiet.
Na początku ubiegłego roku zainteresowanie mediów przykuła szkoła wushu w Afganistanie, w której trenują jedynie kobiety. Już samo to budzi kontrowersje w tym targanym niepokojami kraju, z naszego punktu widzenia nie mniej interesująca jest jednak lokalizacja. Adeptki wushu trenują bowiem w Kabulu na pokrytej śniegiem górze. Przeczytajcie koniecznie!
Chcecie poczytać więcej o kobietach? Zajrzyjcie tutaj.