Wygrzebki #81: klocki LEGO w świecie seriali, Ada Lovelace i hot rod na powietrze
Wygrzebki polecają się do porannej kawy! Poniżej znajdziecie garść ciekawostek, które umilą Wam jazdę autobusem do pracy, samotne śniadanie lub pozwolą odprężyć się w przerwie od pracy. Jeśli to dla Was za mało i chcielibyście codziennie raczyć się wygrzebkami niezależnie od godziny, a także podzielić się własnymi wykopaliskami z innymi dziećmi, zapraszam do mojej grupy na Facebooku.
1. LEGO, znane ze swoich kozackich pomysłów na sięganie do kieszeni fanów różnych dzieł kultury, wypuściło zestawy dla kolekcjonerów: jeden inspirowany kultowym serialem „Friends”, drugi dla widzów „Stranger Things”.
Do mnie już leci zestaw Central Perk – nie mam w sumie jazdy na klocki LEGO i to będzie mój trzeci „dorosły” zestaw w życiu (po żółtej łódzi podwodnej Beatlesów i parostatku Willy). To była spontanicza i raczej nieprzemyślana decyzja zakupowa, ale tego rodzaju limitowane zabawki to w zasadzie inwestycja: sety z serii IDEAS z czasem jedynie zyskują na wartości. LEGO dobrze o tym wie – właśnie dlatego pozwala jedynie na zakup jednej sztuki na klienta.
Zestaw „Upside Down” natomiast w ogóle mnie nie kręci, podobnie jak sam serial. Nigdy nie rozumiałam fenomenu tej produkcji i nie łowię się na sentyment, na którym żeruje. Nie zrozumcie mnie źle, to nawet nie jest zarzut – w jakiś sposób żałuję, że nie potrafię się tym cieszyć i nie biorę udziału w tym powszechnym przeżywaniu. I żal mi tym bardziej, kiedy widzę coś takiego jak ten zestaw LEGO, bo – musicie przyznać – to jest prawdziwa perełka. Świetny pomysł (nawet jeśli nie do końca rozumiem, o co chodzi) i do tego świetna oprawa: nawet filmik promocyjny utrzymany jest w klimacie amerykańskich reklam z lat 80., pasujących do serialu.
Klocki LEGO to świetna zabawka dla dużych i małych, co do tego chyba możemy się wszyscy zgodzić. To taki pewniak, który w zasadzie zawsze można podarować dziecku (upewniwszy się najsampierw, czy tego konkretnego zestawu bombelek nie ma już w kolekcji), ale nie tylko. Wiele osób z mojej generacji konsekwentnie odmawia dorośnięcia i bycia poważnym lamusem – zamiast tego wybierają otaczanie się rzeczami stworzonymi li i jedynie dla przyjemności. Klocki, gry planszowe, konsole i kolekcjonerskie gadżety – robimy to po prostu dlatego, że możemy.
2. Jeśli interesuje Was klocki LEGO – historia marki, ciekawostki na temat produktów i założycieli – zajrzyjcie do innych moich Wygrzebków poświęconych tej tematyce. Ale to nie wszystko! Pod tym linkiem znajdziecie garść liczb i dat związanych z firmą, a tutaj zapoznacie się z informacjami, które mogą śmiało posłużyć za podstawę small talku na imprezie. Specyficznego rodzaju imprezie, ale wciąż imprezie. Wiedzieliście na przykład, że LEGO produkuje więcej opon niż firma Goodyear, jeden z liderów branży?
3. Fani marki budują z klocków własne autorskie zestawy i regularnie zachwycają swoimi pomysłami. Projekty cieszące sie największym uznaniem mają szansę trafić do regularnej produkcji: tak właśnie stałam się posiadaczką zestawów, o których pisałam wcześniej. To własnie fanowskie pomysły!
Co powiecie na set z hrabiną Adą Lovelace, matematyczką i pionierką programowania – w pełnym wiktoriańskim rynsztunku? W zestawie także Charles Babbage i – jakżeby inaczej – maszyna analityczna. Być może tak własnie wyglądałaby, gdyby została wówczas naprawdę zbudowana?
4. Miłośnicy LEGO wiedzą dobrze, że z tych wytrzymałych klocków można zbudować nie tylko zabawki i makiety, ale także naprawdę działające maszyny, roboty, a nawet… pojazdy. Trzeba było pół miliona [sic!] klocków, żeby powstał ten żółty hot rod, ale efekt wart był starań: napędzany powietrzem samochód osiąga prędkość 18 mil na godzinę (niecałe 30 km/h). Nieźle jak na klocki.
5. A jeśli mówimy już o przedmiotach użytkowych… Polka Agnieszka Biernacka kilka lat temu wpadła na pomysł robienia z klocków LEGO… torebek. Jej kopertówki i niewielkie torebki na łańcuszkach zdobyły uznanie kobiet na całym świecie, od Australii po Czechy. Obecnie można je kupić na stronie internetowej autorskiej marki Agabag – ceny nie należą do najniższych, ale trzeba przyznać, że to naprawdę wyjątkowt gadżet.
Sukces Agnieszki Biernackiej cieszy mnie tym bardziej, że projektantka pochodzi z mojego rodzinnego miasta – Gliwic. Jeśli chcecie przeczytać więcej na temat marki oraz jej założycielki, zajrzyjcie tutaj oraz tutaj.