Kim jest BoJack Horseman? (S01 – 03)
Na „BoJacka Horsemana” wpadłam przypadkiem na Netflixie jesienią ubiegłego roku, na chwilę przed tym, jak zaczęli o nim mówić wszyscy dookoła mnie. Do dziś nie wiem, jak długo był dostępny w serwisie zanim go znalazłam i co wywołało falę uwielbienia w Polsce, dość powiedzieć, że do tamtego momentu niewiele docierało do mnie głosów zachęty i publikacji na temat tytułu. Udało mi się, co w moim przypadku rzadkie, obejrzeć coś naprawdę „gorącego” przed większością moich znajomych.
Szukałam wówczas po prostu dobrej animacji w odcinkach, która zastąpiłaby w moim tygodniowym rozkładzie jazdy „Family Guya”, „Simpsonów” i „Miasteczko South Park” oraz wypełniłaby lukę po nieodżałowanej „Futuramie”. Liczyłam na sporo dobrej rozrywki i dobre punchline’y, nie spodziewałam się jednak, że przez 2 dni nie będę w stanie odejść od monitora, a finał trzeciego sezonu zostawi mnie z uczuciem emocjonalnego rozbicia.
BoJack, draniu, złamałeś mi serce.
[Uwaga! Nie czytaj tego tekstu przed obejrzeniem serialu – chyba że lubisz spoilery.]
Kto jest BoJackiem Horsemanem?
Hollywood (czy też raczej Hollywoo) dostaje w „BoJacku Horsemanie” solidne manto już od pierwszego odcinka. Postaci, które się tu pojawiają, chociaż nie są alter ego konkretnych gwiazd, nie pozostawiają wątpliwości co do źródeł inspiracji. Wyśmiewają swoim postępowaniem postawy, wypowiedzi, światopogląd i wiedzę gwiazd kultury popularnej, ale to nie konkretne osoby są głównym celem ataku. Serial uderza przede wszystkim w system, który nagradza i wzmacnia takie zachowania, a za nieposłuszeństwo karze odtrąceniem; piętnuje się tu presję, nierealne wymagania, żarłoczność show businessu i jego zakłamanie.
W pierwszych scenach pierwszego odcinka poznajemy samego BoJacka: zapomnianą gwiazdę popularnego serialu z lat 80. i 90., która obecnie odcina kupony od dawnej sławy i użala się nad sobą w swoim luksusowym domu na wzgórzu. Przed laty czarujący casanova, dziś stary koń z lekką nadwagą, pije na umór, bierze narkotyki i sypia ze wszystkim, co nie ucieka przed nim na drzewo. Długą listę jego seksualnych podbojów otwiera różowa kotka Princess Carolyn – przyjaciółka, agentka, kochanka i ramię, w które można się wypłakać, zawsze do usług, zawsze na zawołanie.
Charlie Sheen i bowling shirts
W postaci BoJacka można doszukać się wpływów wielu znanych aktorów, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że podwaliny pod tę krację położył Charlie Sheen, gwiazda „Dwóch i pół”, z mniejszym i większym sukcesem pojawiający się na ekranie od dekad, zawsze jednak najbardziej znany ze swoich alkoholowo-narkotyczno-seksualnych ekscesów. „Dwóch i pół”, sitcom o bogatym kompozytorze dżingli, do którego wprowadza się świeżo rozwiedziony brat-nieudacznik wraz z dorastającym synem, to historia nie tak odległa od tej opisanej w „Rozbrykanych” („Horsin’ Around) – opowieści o koniu, który zaadoptował trójkę ludzkich sierot.
Ta teoria zyskuje na znaczeniu w końcówce 3. sezonu: BoJack nagrywa odcinek spin-offu „Rozbrykanych” – „Ethan Around” – w którym towarzyszy swojemu dawnemu wychowankowi, Ethanowi, w codziennych zmaganiach będących wynikiem adopcji osieroconych… koni. W jednej ze scen BoJack siedzi z miseczką lodów w ręku (!) na kanapie, odziany w luźną koszulę z krótkim rękawem (tzw. bowling shirt, kojarzoną z bywalcami kręgielni), która wygląda jak zdarta z Charliego Harpera (w tym momencie warto wspomnieć, że w serialu pojawia się także wyimaginowana córka BoJacka o imieniu – uwaga – Harper). W „Dwóch i pół” znakiem rozpoznawczym tego bohatera była bowiem dwukolorowa koszula, najczęściej w pionowe pasy, typowa dla przedstawicieli amerykańskiej kultury barowej i bilardowej, fanów muzyki rockabilly, ska i jump bluesa.
Matthew Perry, Bob Saget i inni
Tym, którzy wiedzą, jak po sukcesie „Przyjaciół” potoczyły się losy Matthew Perry’ego (podpowiem, że nie za dobrze), na pewno zapali się także lampka już w pierwszej scenie „BoJacka”, gdzie dowiadujemy się, że „Rozbrykani” powstawali w studiu z udziałem publiczności (podobnie jak „Friends”). Ale to przecież jeszcze nie koniec: fani „Pełnej chaty” doszukają się tu (także w standupowej przeszłości BoJacka) śladów postaci odtwarzanej przez Boba Sageta. Internet pełen jest teorii i domysłów: chociaż twórca serialu Raphael Bob-Waksberg wielokrotnie zapewniał, że BoJack Horseman nie jest inspirowany Sagetem, to codzienne ubrania niepokornego konia mocno kojarzą się ze strojem, w jakim aktor pojawiał się na scenie w charakterze standupera.
Przypadek? Być może. Ale jak w takim razie wyjaśnić scenę, w której kompletnie pijany BoJack pojawia się pod oknami mieszkania Princess Carolyn z mężczyzną, którego nazywa Johnem Stamosem (odtwórca roli Jessego w „Pełnej chacie”)? Jak wytłumaczyć podobieństwo Mr. Peanutbuttera do Jessego Katsopolisa, którego dopatrują się tu widzowie? A pomysłów jest więcej: pojawiają się m.in. głosy, że postać BoJacka wzorowana jest na Anthonym Mortonie „Tonym” Micellim, bohaterze odtwarzanym przez Tony’ego Danzę w „Who’s the Boss”. Jak jest naprawdę?
Kiedy fikcja goni fikcję
A może w rzeczywistości wyjaśnienie jest o wiele prostsze i BoJack Horseman to po prostu rozwinięcie i przedłużenie postaci Hanka Moody’ego z popularnego serialu „Californication”? Tę dwójkę łączy bardzo wiele: rozwiązły tryb życia i zamiłowanie do używek, prowadzenie samochodu po pijaku, skłonność do nieletnich dziewcząt i użalania się nad sobą, nadmierna kochliwość, miejsce zamieszkania i ciężar sławy oraz niewyparzona gęba to tylko część bardzo długiej listy analogii. O ile jednak Hank bywa postacią zabawną i jego przygody momentami naprawdę śmieszą, o tyle w przypadku BoJacka widzowi najczęściej towarzyszy uczucie psychicznego dyskomfortu i wewnętrznego bólu, jakby każdy kolejny wywód zdzierał powłokę z bardzo bolesnych, tłumionych od dawna emocji i przeżyć.
Nie, nie da się traktować BoJacka z pobłażaniem, niesposobna mówić o nim jedynie w kategoriach braku emocjonalnej dojrzałości i wyolbrzymiania swoich problemów: podczas gdy Hank Moody przez sporą część czas naprawdę cieszy się swoim życiem i korzysta z niego bez ograniczeń, alkoholizm BoJacka nie pozostawia wątpliwości co do celu pijącego. Animowany koń ucieka, zagłusza emocje, próbuje zapomnieć i goni nie tyle za upojeniem co za ulgą. Jeśli zatem BoJack ma jakieś powiązania z Hankiem, to jest jego najgorszym koszmarem i odartym ze wszystkich złudzeń alter ego.
Na takie okrucieństwo wobec bohatera był w stanie pozwolić sobie jedynie twórca animacji – granice, które przekraczane są w „BoJacku Horsemanie”, w wersji aktorskiej mogłyby być nie do przejścia.
BoJack = Bo Jackson?
To jednak jeszcze nie koniec zagadek: kolejne kryją imię i nazwisko głównego bohatera serialu. Wedle jednej z teorii BoJack Horseman to końska wersja nazwiska Hugh Jackmana: wystarczy zamienić miejscami imię aktora z członem „jack”, żeby otrzymać wersję Jack Hughman, co fonetycznie przypomina „Jacka Człowieka” (ang. human – człowiek). Argumentem za tą koncepcją może być odcinek, w którym dom BoJacka zostaje wzięty za rezydencję Davida Boreanaza (czyli takiego amerykańskiego Hugh Jackmana, jak twierdzi jedna z fanek). Jeśli to wyjaśnienie wydaje się Wam jednak zbyt naciągane, są także inne: Horseman to po prostu Koń-osoba czy też Człowiek-Koń, a słowo bojack ma w slangu kilka tłumaczeń, spośród których na pewno uwagę zwraca to:
Refers to the athlete Bo Jackson, used to describe someone who has all the potential in the world, and never meets that potential. Someone who blows it. May be an unfair association since Jackson did not blow his career (see Dwight Gooden) but was injured.
Powyższe wyjaśnienie ma mocne podstawy: w epizodzie „Brrap Brrap Pew Pew” (S03E06) Todd doradza BoJackowi, aby podczas promocji filmu „Secretariat” wspomniał o swojej sportowej przeszłości, ewidentnie myląc go z kimś innym. Na wypadek gdyby odbiorcy nie złapali aluzji, główny zainteresowany pyta wprost: did you think I was Bo Jackson? Niektórzy widzowie schodzą jednak jeszcze głębiej: imię Bojack (ボージャック) nosił główny antagonista w filmie „Dragon Ball Z: Bojack Unbound” (1993) – pochodziło ono od japońskiego słowa bōjakubujin, które oznacza kogoś aroganckiego lub bezczelnego. Też pasuje!
Takich tajemnic nie kryją prawdopodobnie imiona rodziców BoJacka: Bea (skrót od Beatrice, tak właśnie podpisana jest w telefonie syna) to imię często nadawane klaczom w krajach anglojęzycznych, a Butterscotch (czyli karmel) Pony to nazwa popularnej zabawki dla dzieci (wydaje mi się, że imię Butterscotch również było w przeszłości często nadawane koniom pociągowym, ale nie udało mi się tego potwierdzić).
Kim jest BoJack Horseman?
Wiele z tego, co trzeba wiedzieć na temat bohatera, mówi już pierwszy odcinek: prowadzący talk show Charlie Rose (postać autentyczna) pyta BoJacka o to, co ten porabiał od czasów zakończenia emisji serialu – tu następuje seria stęknięć, przerywanych jedynie niezręczną ciszą. Odpowiedź jest prosta: BoJack Horseman nie robił nic. Cały ten czas spędził bawiąc się, wydając zarobione pieniądze i oglądając raz po raz odcinki swojego sitcomu. Warto tu odnotować szczególny stosunek bohatera do serialu, w którym występował – w pierwszym odcinku (S01E01) BoJack uprawia seks, oglądając jednocześnie w TV stare epizody „Rozbrykanych” i w kulminacyjnym momencie odpycha dosiadającą go „na jeźdźca” (jakże adekwatnie) kobietę, żeby dojść przy dźwiękach swojego głosu. Zarzut Princess Carolyn, jakoby miał masturbować się do swoich starych zdjęć, odpiera, mówiąc, że nie o zdjęcia tu chodzi, ale o to, co reprezentują, fakt jednak pozostaje faktem: starzejący się koń jest rozkochanym w sobie egotykiem, alkoholikiem i tkwi uwięziony w przeszłości.
Ta przeszłość z czasów emisji „Horsin’ Around” to ostatni szczęśliwy okres w życiu BoJacka Horsemana. Cóż, przynajmniej względnie szczęśliwy, bo szczęścia jako takiego koń osiągnąć nie jest i nigdy nie będzie w stanie, o czym przypomina mu jego matka Beatrice (w otwierającym serial wywiadzie BoJack parafrazuje bezwiednie słowa, które usłyszał od niej wiele lat wcześniej na planie „Rozbrykanych” – it’s not Ibsen, sure – czym pokazuje, jak mocno w pamięć zapadła mu ta złośliwa uwaga, przywołana w retrospektywnej scenie w jednym z późniejszych odcinków). To kolejna z rzeczy, które określają tego bohatera: tytułowy koń jest postacią tragiczną, która – parafrazując klasyka – jakkolwiek postąpi, i tak będzie żałować. Nienawidzi Mr. Peanutbuttera i zazdrości mu, co sam przyznaje, nie popularności czy partnerki, ale tego, że ten nie dostrzega, jak bardzo powinien być nieszczęśliwy (S01E01). W odcinku „Let’s Find Out!” (S02E08) BoJack ubiera swoje uczucia w słowa:
Mr. Peanutbutter: All I ever wanted was to be your friend. And you treat me like a big joke. You think I don’t notice? Why don’t you like me?
BoJack Horseman: Mr. Peanutbutter…
Mr. Peanutbutter: No, tell me.
BoJack Horseman: Because… I’m jealous.
Mr. Peanutbutter: Oh. Of what? Diane?
BoJack Horseman: No. Of everything. Everything comes so easy for you.
Mr. Peanutbutter: Oh, and it doesn’t for you? You’re a millionaire movie star with a girlfriend who loves you, acting in your dream movie. What more do you want? What else could the universe possible owe you?
BoJack Horseman: I… want… to feel good about myself. The way you do. And I don’t know how. I don’t know if I can.
Typowy BoJack
„Rozbrykani” w serialowym uniwersum trafili na ekrany w 1987 roku – data ta usprawiedliwia obecny wiek BoJacka i pozwala umieścić aktualne wydarzenia w teraźniejszości. Aktor został wielką gwiazdą w latach 90. i obecnie, 18 lat później, jest już po pięćdziesiątce. Ta cezura wyjaśnia także wspomnianą wcześniej koszulę (ostatecznie podobne nosił w „Przyjaciołach” czasami także Perry) i – chociaż konwencja „Horsin’ Around” przypomina raczej seriale z lat 80. niż 90. (a biorąc pod uwagę 9 sezonów tego tytułu, większość odcinków przypadła na drugi okres), pozwala na skonstruowanie bohatera, który przechodzi kryzys wieku średniego, czuje potrzebę rozliczenia i pozostawienia po sobie czegoś więcej, a jednocześnie jest wciąż na tyle młody, żeby dostać drugą szansę i faktycznie coś zmienić.
Być może BoJack faktycznie ma coś wspólnego z Bo Jacksonem, słynnym amerykańskim fulbolistą i baseballistą oraz ze wspomnianym slangowym znaczeniem swojego imienia: jest konsekwentnie określany przez frustrację z powodu marnowania swojego potencjału. Mówi o tym jego ghostwriterka Diane już w pierwszym odcinku serialu (S01E01), przywołując historię Roberta Reeda, odtwórcy roli Mike’a Brady’ego w serialu „Brady Bunch”, który postrzegał swoją pracę na planie jako uwłaczającą aktorowi jego klasy. Dla naszego konia występy w „Horsin’ Around” to jedno z najlepszych (jeśli nie najlepsze) doświadczeń w życiu: BoJack konsekwentnie broni „Rozbrykanych” przed wszystkimi, którzy lekceważąco oceniają serial jako głupi sitcom i zmienia narrację dopiero pod naciskiem swojej specjalistki do spraw PRu w ramach kampanii promocyjnej filmu „Secretariat”.
Poważna rola w dużym filmie, opartym na biografii słynnego konia wyścigowego (co ciekawe, naprawdę nakręcono o nim film), bohatera z dzieciństwa BoJacka, jest dla głównego bohatera animacji przełomem w karierze: zapomniany celebryta jest nagle nominowaną do licznych nagród gwiazdą kina, bywalcem festiwali filmowych i potencjalnym zdobywcą Oscara. Poczucie spełnienia nie trwa jednak długo: targany wątpliwościami BoJack ucieka z Los Angeles i poczucie bezsensu gna go aż do Nowego Meksyku, gdzie – jak ma nadzieję – zdobędzie wreszcie to, czego w głębi duszy pragnie. Chociaż ostatecznie nie udaje mu się tego osiągnąć, przez moment czuje się naprawdę dobrze, wolny od sławy, zobowiązań, presji otoczenia i swoich demonów. U boku dawnej znajomej może kreować się na kogoś zupełnie innego i zapomnieć o dawnych przewinieniach, może wymazać z pamięci Herba Kazzaza, który na łożu śmierci odmówił mu rozgrzeszenia, sabotowanego wielokrotnie i niedocenianego Todda oraz wykorzystywaną bezustannie Princess Carolyn, może nie myśleć o swojej odpowiedzialności za wybory Sary Lynn. BoJack zatem z ulgą ucieka – tylko po to, aby szybko odkryć, że nie może uciec przed samym sobą.
BoJack: koń, który mówi (głównie narzeka)
Dlaczego akurat koń? Inni bohaterowie serialu, obdarzeni przez twórcę zoomorficznymi sylwetkami, posiadają cechy typowe dla przedstawicieli swojego gatunku: kotka Princess Carolyn ma na biurku drapak z dzwoneczkiem i dziwi ją pomysł randkowania z myszą, sowa Wanda powtarza who? who? i zaznacza, że jest zwierzęciem nocnym, labrador Mr. Peanutbutter jest przyjazny, serdeczny, wierny i kocha zabawę z piłeczką, bezdomne szopy grzebią w kontenerach ze śmieciami, pingwin Pinky Penguin jest właścicielem wydawnictwa książkowego – nomen omen – Penguin, a żółwi reżyser Lenny Turtletaub nosi golf (ang. turtleneck) i porusza się bardzo, bardzo powoli. Jakie zatem końskie cechy determinują depresję i melancholię BoJacka?
Być może to zbyt daleko idąca interpretacja, ale współcześnie koń jest wciąż zwierzęciem pracującym, nawykłym do regularnego ruchu i wysiłku. Jeźdzcy dobrze wiedzą, co dzieje się z końmi, którym właściciele poświęcają zbyt mało uwagi – zwierzę, które pracuje godzinę-dwie tygodniowo i jest przy tym karmione wysokoenergetyczną paszą, nie ma gdzie spożytkować energii i nierzadko staje się złośliwe i kapryśne. Regularnej pracy pod siodłem nie jest w stanie zastąpić wypuszczenie konia na pastwisko, gdzie ten dobrowolnie nie będzie skakał ani nie podejmie większego wysiłku – po kilku podbiegach prawdopodobnie zacznie się paść i w ten sposób spędzi całe godziny. To, co w przypadku dzikich zwierząt służy magazynowaniu pokarmu i co za tym idzie – energii, w stajni prowadzi do sytuacji, w której znudzone zwierzę zaczyna odbijać swoją frustrację na innych koniach i na jeźdźcu.
Czy to jest właśnie powód złego samopoczucia BoJacka? Konie, bardzo inteligentne i określane często jako melancholijne zwierzęta o przyjaznej naturze, mają wiele cech, które zauważalne są u głównego bohatera serialu; dość wymienić tylko brak samokontroli przy jedzeniu i łakomstwo, chociaż zwrócić uwagę można też na – wielokrotnie przywoływanego – bardzo dużego penisa, z którego BoJack regularnie robi użytek. Koniom w kulturze przypisuje się nierzadko zdolność do odczuwania wyższych, prawie ludzkich uczuć oraz do snucia refleksji – być może to zasługa ogromnych, wilgotnych oczu, ale trzeba jednak przyznać, że te kopytne to naprawdę niegłupie bestie.
Inteligencji BoJackowi nie można odmówić: chociaż pozuje na mądrzejszego niż jest, posiada więcej niż elementarną wiedzę oraz orientację w świecie i czasami robi z nich użytek. Jako jednostka o nieprzeciętnej wrażliwości dostrzega rzeczy, które umykają uwadze jego towarzyszy, mających znacznie mniej skomplikowane życie wewnętrzne. Niestety, skupia się przede wszystkim na tym, co złe i bolesne, pielęgnuje swoją autofiksację z uporem godnym lepszej sprawy i wytrwale dąży do autodestrukcji. Kiedy na moment udaje mu się zyskać lepsze nastawienie, okazuje się, że ceną za pozytywne myślenie i optymizm jest jego aktorski talent i zdolność wczucia się w odgrywaną postać.
Good horsie?
Pozbawiony zajęcia BoJack Horseman nie ma celu w życiu, a praca na planie filmowym tylko na moment odwraca jego uwagę od wewnętrznych rozterek. Sytuacji nie poprawia poczucie zagubienia i braku przynależności spowodowane wyniesioną z domu traumą: Beatrice, córka bogatego właściciela cukrowni, pochodząca z wyższej klasy społecznej klacz pełnej krwi angielskiej (tzw. folblut), na skutek niechcianej ciąży związała się z pochodzącycym z klasy robotniczej niespełnionym pisarzem Butterscotchem Horsemanem, koniem pociągowym, który czuł na sobie presję sprostania oczekiwań partnerki. Z takiego właśnie domu, przepełnionego wzajemną niechęcią, pretensjami, niespełnionymi oczekiwaniami i bezustannym konfliktem, pochodzi ogier szlachetny półkrwi, BoJack. Czy można go w całości winić za to, że nie do końca wie, gdzie jest jego miejsce w świecie, że nie jest w stanie zbudować zdrowego związku, że niszczy wszystko, czego dotknie?
Ostatecznie przecież BoJack często wcale nie chce źle: naprawdę zależy mu na Diane i nie całuje jej, aby ją wykorzystać, ale w nadziei, że pisarka odwzajemnia jego uczucia. Do samego końca chce powiedzieć jej, jak bardzo ją kocha, ostatecznie rezygnuje, żeby nie niszczyć jej związku z Mr. Peanutbutterem. Sabotuje operę rockową Todda, ale nie ze złośliwości, tylko ze strachu przed utratą przyjaciela, któremu nie potrafi powiedzieć, jak bardzo ceni sobie jego obecność i wsparcie. Nie jest w stanie odmówić czegokolwiek Sarze Lynn, bo czuje się winny za to, co ją spotkało. Problemem BoJacka najczęściej nie są złe intencje, ale brak umiejętności komunikowania swoich potrzeb i uczuć, tchórzostwo (zwłaszcza w kontekście brania odpowiedzialności za swoje postępowanie) i niezdolność do radzenia sobie z konsekwencjami swoich działań. Chociaż ten bohater jest w gruncie rzeczy dość odrażający, to budzi raczej litość niż nienawiść; śledzący jego losy widz prawdopodobnie rozumie skalę problemów, z którymi zmaga się BoJack Horseman i albo w jakimś sensie utożsamia się z jego rozterkami albo przynajmniej rozumie, że potrzebuje on fachowej pomocy.
Upadek konia pod dworcem centralnym
„BoJack Horseman”, chociaż początkiem zapowiada satyrę na świat współczesnego show businessu, jest w rzeczywistości studium upadku. Upadku tym bardziej fascynującego, że dotyczy on bohatera skrajnie uprzywilejowanego: BoJack jest bogaty, popularny, ludzie chcą go lubić i jakimś cudem ma wciąż przyjaciół, podoba się kobietom i samicom wszelkich gatunków, w pewnym momencie ma nawet mądrą, kochającą partnerkę. A jednak nie można powiedzieć, że tym, co odbiera mu zadowolenie z życia, są problemy pierwszego świata. Jeśli już, to dzięki tej postaci zwraca się uwagę na kwestię uzależnień, depresji, zaburzeń granicznych, stanów lękowych i konsekwencji krzywd wyrządzonych przez rodziców. Nie chodzi oczywiście o to, aby BoJacka całkowicie rozgrzeszyć i nie do tego dążą twórcy serialu. Trudno jednak czuć do niego niechęć, zwłaszcza kiedy pozwala sobie na momenty szczerości i bez ogródek mówi o pustce, która wypełnia go coraz bardziej, o tym, jak wypływa z niego całe dobro i jak nie wierzy, że kiedykolwiek napotka na swojej drodze coś, co uczyni go szczęśliwym.
A przecież mógł wieść zupełnie inne życie: zrezygnować z kariery i wyjechać z Penny do Maine, zamieszkać w małym domku nad jeziorem, wychowywać córkę Harper. Tak przynajmniej marzy się BoJackowi w jednym z narkotycznych tripów; w rozpaczliwym zrywie niedługo później odpala on silnik samochodu i rusza za dawną przyjaciółką, która – jak mu się wydaje – mogła być miłością jego życia, bezpieczną przystanią („Yes And” – S02E10). Kiedy na miejscu okazuje się, że jest za późno na happy end, bohater zatraca się jeszcze bardziej („Escape from L.A.” – S02E11). Czy przekroczyłby tę ostateczną granicę, idąc do łóżka z nastoletnią Penny? Tego nie wie chyba on sam, ma jednak świadomość, że nie pozostało mu już zupełnie nic. Do długiej listy rzeczy budzących w nim wyrzuty sumienia dorzuca jeszcze młodą sarenkę i myśl o tym, jak zrujnował dziewczynie życie, nie opuści go prawie do końca, a i wtedy tylko na moment („Thats Too Much, Man!” – S03E11).
Nowe życie
Finałowy odcinek trzeciego sezonu, zakończony nieudaną próbą samobójczą, pozostawia widza poruszonego do głębi po przeżytym właśnie katharsis. Śmierć Sary Lynn, za którą BoJack czuje się bezpośrednio odpowiedzialny (niebezpodstawnie), odejście Todda, zakończenie wieloletniej znajomości z Princess Carolyn – to wszystko sprawia, że bohater niespecjalnie ma już gdzie i do kogo wrócić, nie ma także i po co. Odpala zatem silnik swojej zmodyfikowanej Tesli Model S, naciska pedał gazu na pustej szosie, zamyka oczy i wypuszcza kierownicę z rąk. W ostatniej chwili rozchyla jednak przymknięte powieki, żeby ostatni raz spojrzeć na linię horyzontu i nagle naciska gwałtownie hamulec: równiną biegnie stado dzikich koni – wolnych, nieskrępowanych, za jedyny cel mający kolejne kilometry. BoJack po prostu stoi na drodze i patrzy, zaczynając jakby rozumieć, że bieg, metafora życia (do czego odnieść można również słowa Secretariata z wywiadu telewizyjnego) jest celem sam w sobie i nie potrzebuje dodatkowego sensu, nagrody na końcu ani zachęty.
Na moment przed tą przejmującą sceną widzimy jeszcze krótką zapowiedź wydarzeń, które prawdopodobnie będą osią czwartego sezonu: do agencji Princess Carolyn dzwoni dziewczyna, pytając o BoJacka. Kotka każe przekazać jej, że już nie pracuje dla gwiazdy „Secretariata” i dzwoniąca odkłada telefon. Przez moment obserwujemy młodą klacz siedzącą na łóżku w milczeniu: to prawdopodobnie córka głównego bohatera, o której istnieniu do tej pory nie wiedział (bo przecież zapłacił wówczas za aborcję, jak dowiadujemy się z odcinka S03E06 „Brrap Brrap Pew Pew”: I had more than my fair share of abortions in the ‘90s. Well, I didn’t get them. I paid for them… Gee, I really hope all those women actually got the abortions and didn’t just keep my money). Możemy więc spodziewać się, że w nadchodzących odcinkach BoJack dostanie wreszcie prawdziwy i ważny powód, żeby zrobić coś ze swoim życiem i wyjść na prostą. Czy tak się jednak stanie? Nie zapominajmy o innym wielkim nieobecnym, Butterscotchu Horsemanie, który w każdej chwili może pojawić się, aby przypomnieć synowi, że ten nigdy nie sprawdzi się w żadnej roli, wliczając ojcostwo. Nawet jeśli do tego nie dojdzie, to BoJack wciąż ma potężnego arcywroga, który może pokrzyżować mu nawet najlepszy plan – samego siebie. Istnieje zatem możliwość, że bohater nie tylko nie stanie na nogi, ale i zrujnuje życie własnej córce, wciągając ją w schemat, który sam wyniósł z rodzinnego domu.
I w zasadzie tego chyba właśnie spodziewamy się po BoJacku. Czy autodestrukcyjny koń skorzysta ze swojej ostatniej szansy na szczęśliwe życie? Tego dowiemy się już wkrótce. Tymczasem BoJacka możecie (do czego gorąco zachęcam) obserwować na Twitterze.
Chcesz przeczytać więcej analitycznych tekstów o popularnych serialach animowanych? Zacznij tutaj albo przejdź od razu tutaj Dołącz też do mnie na Filmwebie, żeby śledzić moje polecenia!
Powyższy tekst jest pierwszym z serii o „BoJacku Horsemanie” – jeśli nie chcesz przegapić kolejnych wpisów, obserwuj mnie na Facebooku lub Twitterze. Zwłaszcza na Twitterze. Tam jest po prostu fajniej. Jeśli jednak wolisz Facebooka, dołącz do mojej nowej grupy „Wygrzebki: pretensje do kultury”, która w założeniu ma stać się miejscem do merytorycznej dyskusji na tematy niekoniecznie z pierwszych stron gazet.