Wygrzebki #74: świat się zmienia nie do Poznania
Wygrzebki polecają się do porannej kawy! Poniżej znajdziecie garść ciekawostek, które umilą Wam jazdę autobusem do pracy, samotne śniadanie lub pozwolą odprężyć się w przerwie od pracy. Jeśli to dla Was za mało i chcielibyście codziennie raczyć się wygrzebkami niezależnie od godziny, a także podzielić się własnymi wykopaliskami z innymi dziećmi, zapraszam do mojej grupy na Facebooku.
Czasami to, jak bardzo świat zmienił się za mojego życia, uderza mnie wyjątkowo mocno. To takie chwile, w których wraca mi wiara, że jednak da się zmienić coś na lepsze.
1. Prawdopodobnie znacie sieć sklepów Lidl, których jest pełno w całej Europie. Nie wiem jednak czy wiecie, że ta firma staje się przodownikiem istotnych zmian społecznych: w Czechach znacząco podniosła pensje kasjerów, dając tym samym podwaliny pod prawdziwą rewolucję w rejonie wynagrodzeń, a w Niemczech wprowadziła oznaczenia na sprzedawanym mięsie. Od teraz konsumenci będą mogli wybierać, podobnie jak w przypadku jajek, w jakich warunkach hodowane były zwierzęta, z których pozyskano spożywane przez nich mięso. Marzą mi się podobne rozwiązania i zmiany także i u nas, mam nadzieję, że jeszcze tego doczekam. Ale żeby nie było, że narzekam: u nas także Lidl zdeklasował konkurencję, wprowadzając program stażowy, w ramach którego stażyści zatrudnieni w siedzibie firmy pod Poznaniem otrzymać mają naprawdę przyzwoite wynagrodzenie. Żeby się do niego zgłosić, macie jeszcze kilka dni – nie przegapcie tej okazji: dobrze płatny staż to nie jest coś, co zdarza się w Polsce przesadnie często!
2. Po naciskach ze strony organizacji proekologicznych ugina się nawet taki gigant jak LEGO: nowa seria klocków zrobione będzie z tworzywa nie na bazie ropy naftowej (jak dotychczas), ale zawierającego roślinne surowce odnawialne. Nowa linia ma być prekursorem całej strategii, którą marka ma zamiar wdrożyć do roku 2030. Da się? Da się!
3. Z imprez związanych z branżą motoryzacją masowo znikają hostessy w sukienkach, które trzeba zakładać łyżką do butów. W odpowiedzi na narastający sprzeciw wobec uprzedmiotowienia kobiet i zbędnej seksualizacji w marketingu tzw. booth babes zastępowane są przez kobiety i mężczyzn [sic!] W UBRANIACH. Chociaż zewsząd słychać rozpaczliwy skowyt bywalców takich imprez, którzy – takie mam wrażenie – chodzili tam tylko po to, żeby pogapić się bezkarnie na cycki, sprawa wydaje się przesądzona. Nie brakuje oczywiście czarnowidzów, którzy porównują te zmiany do reguł panujących w średniowieczu lub wieszczą koniec cywilizacji. Pozostaje im współczuć: ostatecznie niełatwo czuć cokolwiek innego niż litość wobec ludzi, którzy poprzez słowo „cywilizacja” rozumieją sprzedawanie samochodów za pomocą rozsmarowanych na masce kobiecych biustów. Nasuwa się refleksja, że nie zasłużyli chyba nie tylko na te samochody, ale i nawet na automatyczne długopisy, co dopiero na Bacha czy Mrożka.
W trosce o stan psychiczny wszystkich nieco obślinionych panów, którzy nie są w stanie zapanować nad własnymi penisami, dedykuję to dzieło, stworzone we współpracy z autorką strony Proste Rysunki:
https://www.facebook.com/prosterysunki/photos/a.1492091141053020.1073741828.1492087231053411/1960288464233283/?type=3
Wszystkich fałszywie zatroskanych losem bezprawnie pozbawionych pracy booth babes spieszę uspokoić: dziewczyny mają się świetnie. I przynajmniej teraz nie ryzykują przeziębienia pęcherza.
4. Nie jestem wegetarianką i nie podejmuję prób zmierzających ku temu, żeby nią zostać. Mam jednak świadomość, że w XXI wieku jedynym uzasadnieniem spożywania mięsa jest zachcianka i egoizm – niespecjalnie da się tę postawę czymkolwiek obronić. Szczerze mówiąc uważam, że jeszcze za naszego życia dokona się w tej kwestii rewolucja i jedzenie mięsa traktowane będzie tak, jak obecnie palenie papierosów: obrzydliwa i nieco wstydliwa czynność, która nigdzie nie jest mile widziana, z której za to zwykle trzeba się gęsto tłumaczyć. Coraz trudniej o partnera do „fajeczki”, same papierosy są z roku na rok coraz droższe i oklejone coraz paskudniejszymi obrazkami, a palenie, powiedzmy sobie to szczerze, dawno już przestało być cool. Teraz to raczej srogi obciach.
Warunki, w jakich produkowane jest mięso, to tylko połowa problemu – drugą stanowi nierówna dystrybucja dóbr, polegająca m.in. na poświęceniu na hodowlę bydła i trzody przestrzeni i zasobów, które (przy uprawie roślin) mogłyby wyżywić znacznie większą liczbę ludzi. Kiedy wziąć to wszystko pod uwagę, jedzenie mięsa staje się niczym więcej jak dość samolubnym kaprysem. Dawno już przestałam bronić się przez zarzutami – weganie i wegetarianie nie są w stanie powiedzieć mi niczego, czego już nie wiem, a mimo to wciąż jem mięso. Do czego oczywiście nie zachęcam.
Inna sprawa, że pod wpływem znajomych zaczęłam jeść mięsa znacznie mniej niż kiedyś. Kiedy mieszkałam z parą wegan, w którymś momencie zdałam sobie sprawę, że od miesiąca nie miałam w ustach kawałka zwierzęcia. Co więcej nawet tego nie odczułam. Chociaż nie zmieniło to trwale moich nawyków na dużą skalę, przestałam prawie całkowicie kupować wędliny i jeśli jem mięso, to maksymalnie raz dziennie (i to nie codziennie), a nie, jak kiedyś, do każdego posiłku. Powiecie być może, że to nic, ale ostatnie raporty pokazują, że w ciągu ostatniej dekady liczba zwierząt zabijanych na mięso spadła o 500 milionów [sic!] w skali roku. To imponująca liczba, która ma bezpośrednie przełożenie nie tylko na dobrostan trzody, bydła i drobiu, ale także na ekologię. Warto rozważyć zatem wprowadzenie przynajmniej niewielkich zmian we własnym gospodarstwie domowym: prawdopodobnie nie odczujecie ich zupełnie pod względem upodobań kulinarnych, a możecie znacząco wpłynąć na środowisko.
5. Na koniec coś, co możecie zrobić Wy sami, żeby pozytywnie wpłynąć na stan planety. Jak być może wiecie, pszczoły znajdują się obecnie w naprawdę trudnej sytuacji – Amerykanie już swoje niemalże wytępili i – ponieważ nie byli w stanie wyciągnąć wniosków z „Black Mirror” – zastępują je obecnie małymi robotami. Byłoby naprawdę fajnie, gdyby udało się nam uniknąć tego ponurego losu, jako że bez pszczół prawdopobobnie sami szybko wyginiemy. Jeśli chcecie pomóc tym pożytecznym owadom, spróbujcie sprawić, żeby Wasze ogródki były dla nich bardziej przyjazne. To nic nie kosztuje!
https://www.facebook.com/RobGreenfield/videos/10160394326630393/?hc_ref=ARTrOtCHZFKCsWEpyEujE2he-He6BQiMBQkixSuJWVW3jnNhuXjAR8x2lgqo9JOuXBY