Wygrzebki polecają się do porannej kawy! Poniżej znajdziecie garść ciekawostek, które umilą Wam jazdę autobusem do pracy, samotne śniadanie lub pozwolą odprężyć się w przerwie od pracy. Jeśli to dla Was za mało i chcielibyście codziennie raczyć się wygrzebkami niezależnie od godziny, a także podzielić się własnymi wykopaliskami z innymi dziećmi, zapraszam do mojej grupy na Facebooku.
1. Co robi Transformer w galerii sztuki? To samo pytanie zadawali sobie goście odwiedzający Dulwich Picture Gallery w Londynie. W ramach promocji ostatniej (miejmy nadzieję, że naprawdę ostatniej) części filmowego cyklu o robotach składających się w Punto, „Transformers: Ostatni Rycerz”, dział marketingu Paramount Pictures stwierdził, że skoro film jest jaki jest i lepszy nie będzie, to przynajmniej kampanię może mieć porządną. W ramach tej ostatniej marketerzy zawiesili w Dulwich Picture Gallery obraz, na którym w bitwę morską wkomponowany został mechaniczny olbrzym. Reakcje ludzi? Bezcenne. Zobaczcie sami.
2. Ubrania inspirowane dziełami sztuki nie tylko wyglądają fajnie, ale bywaja też deklaracją kompetencji kulturowych noszącego. Nie tak dawno polska marka Medicine wypuściła kolekcję ozdobioną pracami Basquiata, a ubiegłej jesieni kultowa firma Dr. Martens we współpracy z Tate Britain sięgnęła po prace Williaman Blake’a. Jeśli to nazwisko nic Wam nie mówi, to bardzo źle, bo na pewno znacie ten obraz i prawdopodobnie oglądaliście „Tomb Raidera”, więc to znaczy, że może czas najwyższy zacząć łykać Bilobil, bo pamięć już najwyraźniej nie ta.
W kolekcji znajdziecie wysokie i niskie Martensy, skórzane torby na ramię oraz t-shirt, wszystkie przyozdobione fragmentami obrazów „Szatan rzuca wrzody na Hioba” (aż chce się to mieć na butach) i „Dom śmierci”. Parę zdań na temat tego projektu oraz twórczości Williama Blake’a możecie przeczytać także tutaj i tutaj, a na zakupy wybierzcie się tutaj: pamiętajcie, że Amazon.de oferuje darmową wysyłkę do Polski przy zakupach o łącznej wartości powyżej 40 euro!
To nie pierwsza i nie jedyna tego typu akcja w historii marki: na butach Dr. Martensa wylądowali także William Turner (to najnowsza, bieżąca kolekcja), William Hoghart (mam wrażenie, że oni w tej firmie mają straszną słabość do imienia William), Hieronim Bosch, Biagio Di Antonio, Giannicola Di Paolo, święty Jerzy od smoka i dalekowschodnie inspiracje.
3. Dwa lata temu oraz w ubiegłym roku wznowień po kilku dekadach doczekały się dwa interesujące albumy: książka kucharska „Les Diners de Gala” i przewodnik po winach „The Wines of Gala” – obydwa autorstwa Salvadora Dalego. Czy są ekscentryczne? NIE NO SKĄDŻE.
Publikacja „The Wines of Gala” doczekała się wznowienia po 39 latach od pierwszego wydania w 1978. Liczący sobie 296 stron zawiera 140 rysunków, malunków oraz kolaży autorstwa Dalego (w niektórych przypadkach z wykorzystaniem fragmentów dzieł innych twórców). Album można zamówić na Amazonie.
Album „Les Diners de Gala” to z kolei tytuł jeszcze starszy, bo wznowiony po 43 latach od daty premiery w 1973 – do dziś zachowało się jedynie ok. 400 egzemplarzy tego dzieła i każdy z nich mógł osiągnąć niemałą kwotę na aukcji internetowej zanim Taschen zdecydował się przywrócić ten tytuł światu. Być może stworzenie tego oryginalnego dzieła było zwieńczeniem dziecięcych marzeń malarza, który pisał o sobie: W wieku sześciu lat chciałem zostać kucharką. Kiedy miałem siedem – Napoleonem. Odtąd moja ambicja nie przestawała rosnąć, podobnie jak moja mania wielkości. Gdy miałem lat piętnaście, chciałem być Dalim i zostałem nim. Z pewnością w wieku dorosłym nie minęła mu fascynacja jedzeniem: Dali i jego ukochana i wielbiona w licznych pracach żona Gala znani byli z wystawnych, przebieranych przyjęć o teatralnym zabarwieniu, podczas których gościom serwowano zaskakujące potrawy pod ostrzałem dzikich zwierząt wałęsających się po sali.
Książka podzielona jest na 12 rozdziałów (rozdział 10. dotyczy afrodyzjaków) zawierających 136 przepisów kulinarnych i opatrzonych ilustracjami i kolażami. Na 321 stronach prawdziwi smakosze znajdą wśród nich toffi z sosnowymi szyszkami, kotlety cielęce nadziewane ślimakami, paszteciki żabowe (w sensie że z żaby) i tysiącletnie jajka. Brzmi pyszka! Chociaż niektóre z tych propozycji brzmią nieco przerażąjąco, wydawca zapewnia, że nie ma się czego bać – przepisy są w dużej mierze zaczerpnięte od szefów kuchni najlepszych francuskich restauracji, w których stołował się Dali (jak Lasserre, La Tour d’Argent, Maxim’s czy Le Train Bleu. Nie ma jednak co liczyć na przestrzeganie reguł restrykcyjnych diet:
We would like to state clearly that, beginning with the very first recipes, „Les Diners de Gala”, with its precepts and its illustrations, is uniquely devoted to the pleasures of Taste. Don’t look for dietetic formulas here.
We intend to ignore those charts and tables in which chemistry takes the place of gastronomy. If you are a disciple of one of those calorie-counters who turn the joys of eating into a form of punishment, close this book at once; it is too lively, too aggressive, and far too impertinent for you.
Album można zamówić na Amazonie.
4. Aplikacja Smartify to świetne rozwiązanie dla wszystkich, którzy lubią wiedzieć więcej: działa podobnie jak Shazam, tyle że rozpoznaje nie dźwięki, a obrazy. Po identyfikacji wyświetla informacje na temat dzieła, malarza, czasu i miejsca powstania. Stworzona przez Royal Academy of Art w Londynie appka przyda się na pewno wszystkim, którzy goszczą w muzeach i galeriach sztuki. Przeczytajcie, jak to działa! O innych aplikacjach dla miłośników sztuki możecie też poczytać u Minervy.
5. Jason Freeny to jeden z moich ulubionych współczesnych artystów – jego znak rozpoznawczy to anatomiczne przekroje modeli popularnych zabawek, uwzględniające organy wewnętrzne i/lub układ kostny. Zakochałam się w tych pracach, kiedy po raz pierwszy wpadłam na zdjęcie przeciętego na pół kucyka i oddałabym duszę, żeby mieć coś takiego na półce. Ale że nie mam duszy, to musi mi wystarczyć plakat, który na pewno kiedyś sobie kupię.
Jasona możecie obserwować na Facebooku, Instagramie, DeviantArcie oraz za pośrednictwem strony internetowej połączonej ze sklepem (tu kupicie przede wszystkim plakaty). Jeśli podobają się Wam tego typu przeróbki i chcielibyście mieć na własność taką figurkę, zajrzyjcie tutaj.