Wygrzebki #86: dziwne (ale dobre) teledyski sprzed lat
Wygrzebki polecają się do porannej kawy! Poniżej znajdziecie garść ciekawostek, które umilą Wam jazdę autobusem do pracy, samotne śniadanie lub pozwolą odprężyć się w przerwie od pracy. Jeśli to dla Was za mało i chcielibyście codziennie raczyć się wygrzebkami niezależnie od godziny, a także podzielić się własnymi wykopaliskami z innymi dziećmi, zapraszam do mojej grupy na Facebooku.
Ostatnio najbardziej aktywna bywam na Instagramie (zachęcam zwłaszcza do oglądania stories!) i na Twitterze – wrzucam tam różne ciekawostki i w podły sposób komentuję rzeczywistość. Zapraszam!
Wczoraj podrzuciłam wam do kawy kilka ciekawych, starych teledysków, ale ja mam przecież tego o wiele, wiele więcej i stopniowo będę się tym z wami dzielić. Stay tuned!
A jeśli jesteście wyjątkowo złaknieni dobrego brzmienia, odsyłam do mojego najnowszego tekstu z przeglądem najlepszych płyt minionego dziesięciolecia (wybór rzecz jasna subiektywny).
1. Z cyklu: dziwności polecane przez Machinę. Bogowie, jak ja tęsknię za tym magazynem. Do dziś przechowuję w domu kilka kompletnych roczników. Klip do „Never Let Me Go” The Human League:
2. Nie wiem, jak wpadłam na klip do „Heart in Races” Architecture in Helsinki, ale mocno podejrzewam, że to również sprawka Machiny. Poczekajcie do drugiej połowy, w której gasną światła!
3. To chyba nie jest oficjalny klip do tego utworu (takowego chyba „In This Shirt” The Irrepressibles nie posiada), ale jest wyborny:
4. Słuchacie gotyku? Ja też nie. Ale to jest w zasadzie rock gotycki. Klip do „Marching Song” Esben and the Witch jest cokolwiek drastyczny, ale robi mocne wrażenie:
5. Klip i piosenka, dzięki którym pokochałam Sigur Rós – „Sæglópur” (jakkolwiek się to czyta). Dostępny w potwornej jakości. Jak my to wtedy oglądaliśmy? Przecież aż oczy od tego bolą. Ale po latach brzmi tak samo przejmująco.