Jak wspominałam ostatnio, moją festiwalową listę priorytetów podczas Nowych Horyzontów otwierają zawsze filmy z konkursu głównego w Cannes. W tym roku przyjechało ich aż 11, z czego udało mi się dotrzeć na 8. Misję uważam za wykonaną.
4. Aquarius (reż. Kleber Mendonça Filho, 2016) – 8/10
Na uznanie zasługuje przede wszystkim wspaniała Sonia Braga, która nie pozwala sobie na ani jeden fałszywy ton: grana przez nią Clara to pełnokrwista postać, rzutka i energiczna kobieta po przejściach obdarzona magnetyczną i władczą osobowością. To właśnie ona narzuca tempo tej opowieści i, zamiast pozwalać na postoje, naciska z rozmysłem pedał gazu. Jej bohaterka bywa refleksyjna i czuła, wrażliwa i bezbronna, dominująca i apodyktyczna, uparta, seksowna, pewna siebie i swoich życiowych priorytetów. Ważne zakręty zdaje się mieć już za sobą: teraz skupia się na tym, żeby otaczający ją świat był taki, jak należy.
Charakterna wdowa żyje spokojnie i wygodnie, nie martwiąc się przesadnie o jesień życia. W ciągu dnia udziela wywiadów, chadza na plażę, gdzie – jako Very Important Person – pływa, śledzona uważnym wzrokiem ratowników. Wieczorami to wyskoczy z koleżankami na imprezę taneczną, uskuteczniając podryw na parkiecie, to zapali sobie skręta dla rozluźnienia. W jej życie wkraczają jednak bezwględni deweloperzy, którzy oferują Clarze wysoką rekompensatę za jej ukochane mieszkanie. Mieszkanie w budynku, który w architektonicznych planach widnieje już jako nowoczesny apartamentowiec. Deweloperzy, chociaż mają twarz przystojnego Diego i mówią okrągłymi zdaniami, grają nieczysto, a w bohaterce narasta frustracja. Nie oznacza to jednak, że ma ona zamiar się poddać.
Przemyślana konstrukcja „Aquariusa” sprawia, że wyjaśnienia stają się zbędne. Wraz z upływem czasu ludzie przychodzą i odchodzą, wymieniają się i zmieniają, ale przedstawiony tu mikrokosmos nieodmiennie zorientowany jest wobec starego budynku i rodzinnego domu. Filho nie wyciąga siłą trupów zalegających w szafach i nie mnoży niepotrzebnie rekwizytów uruchamiających sentymentalne wycieczki w przeszłość. Dyskretne symbole ciągłości objawiają się w tle wydarzeń (stara komoda), wzbogacając narrację, ale nie oferując klucza do interpretacji postaci Clary.
Bohaterowie Filho nie muszą w sztucznych, wymęczonych dialogach tłumaczyć widzowi, dlaczego postępują i reagują tak, a nie inaczej. Robi to dobrze całej opowieści: motywacje Clary nie są bowiem z gatunku tych wzniosłych i wydumanych, które należy wykładać wielkimi literami na tle równie wielkich wydarzeń. Obrona tego, co ważne, jest tu tak oczywista i naturalna, że – chociaż nietrudno dostrzec racje i prawa drugiej strony – widz instynktownie opowiada się za wartościami, które niewiele mają wspólnego z logiką.
Na okrasę: emocjonalna, świetne skomponowana ścieżka dźwiękowa. Ten barwny kolaż mówi równie wiele o świecie przedstawionym co i o samej bohaterce.





