Szorty kulturalne #32: niespodzianki i rozczarowania na 16. MFF Nowe Horyzonty
Podczas tegorocznej edycji Nowych Horyzontów obejrzałam sporo filmów, które do kin wchodzą dopiero teraz lub nawet za kilka miesięcy. Przyjrzyjcie im się - na pewno znajdziecie coś dla siebie!
7. Ederly (reż. Piotr Dumała, 2015) – 8/10 ♥
Moje wielkie tegoroczne zakochanie: jeden z najlepszych polskich animatorów wychodzi ze starcia z żywymi aktorami nie tylko obronną ręką, ale i z ogromną klasą. „Ederly” to film, z którego dumny byłby Mrożek – przedstawiona tu historia sprawia wrażenie, jakby wyszła właśnie spod jego ręki.
Usatysfakcjonowani będą także fani Gogola i krótkich form Dostojewskiego: ta przesycona absurdem i groteską opowieść zachęca do zawieszenia racjonalnych sądów i rzucenia się na główkę w świat przedstawiony. Do tego samego reżyser zmusza zresztą swojego głównego bohatera, konserwatora zabytków o nazwisku Słow, który przybywa do wsi Ederly w celach zawodowych i ku swojemu zdumieniu zostaje rozpoznany jako zaginiony przed laty syna Marii Kitus (w tej roli cudowna Helena Norowicz). Szybko okazuje się, że tak jak do Ederly niełatwo trafić, tak i niesposobna je opuścić; po lecie w przeciągu zaledwie jednej nocy następuje zima, a oskarżony o morderstwo Słow chowa się pod kołdrą w salonie lokalnego proboszcza i słucha narzekań posępnej gospodyni tegoż. Umęczony detektyw nosi jasny prochowiec, uwodzicielska pokojówka Kitusów wiedzie na pokuszenie, a domniemana matka głównego bohatera wygina się na dywanie niczym rasowa joginka. Sam Słow natomiast wpada w sam środek tej obłąkanej układanki jak ostatni, brakujący element, który wprawia w ruch ukryty w niej mechanizm. Nazwany z miejsca synem, bratem i narzeczonym, musi skonfrontować się z przypisanymi mu rolami: szybko przekona się, że słowo w Ederly ma sprawczą moc kształtowania rzeczywistości.
Atmosferę narastającego niepokoju zgrabnie kontrapunktują humorystyczne wstawki: o sekundę za długie spojrzenia, złorzeczenia gospodyni oraz teatr rozgrywający się pod stołem podczas kolacji. Warto docenić także formę: efektowne, czarno-białe zdjęcia Adama Sikory odrealniają świat przedstawiony i nadają mu pozorów grozy. Chociaż… czy na pewno tylko pozorów?
Ciekawostka: scenariusz filmu powstał na podstawie powieści Piotra Dumały pt. „Powrót”, publikowanej w odcinkach w miesięczniku „Kino”. W jednej ze scen w filmie Słow (Mariusz Bonaszewski), przeglądając dokumenty, trzyma w ręku zeszyt – w tym notatniku znajduje się oryginalna wersja „Powrotu”, spisana odręcznie przez autora.