Szorty kulturalne #33: filmy i emocje z 7. American Film Festival
W ciągu 5 dni październikowego American Film Festival we Wrocławiu udało mi się obejrzeć 21 filmów: chociaż skupiałam się przede wszystkim – jak zwykle – na zdobywcach największych światowych nagród i selekcji z zagranicznych festiwali filmowych, znalazłam chwilę czasu na nadrobienie ważnych filmowych zaległości. AFF trafił na moją listę ulubionych imprez o tej tematyce w Polsce – chociaż martwi koniecznością wczesnego wstawania i sterczenia w kolejkach po wejściówki, to jednak nie wykańcza psychicznie tak bardzo, jak tętniący emocjami i szczelnie wypełniony ludźmi MFF Nowe Horyzonty. Polecam gorąco wszystkim, którzy chcą mieć pewność, że zaliczą przed rozdaniem Oscarów przynajmniej większość nominowanych tytułów: prezentowane tu obrazy są w większości bardzo przystępne pod względem formalnym, nie wymagają od widza hermetycznej wiedzy, a program pozwala zarówno na doznanie wielkich emocji jak i chwile odprężenia oraz dobrej zabawy.
Na AFF nie udało mi się obejrzeć jedynie „Zwierząt nocy” Toma Forda, ale nic straconego: film wciąż widnieje jeszcze w repertuarze kin studyjnych. Z 21 filmów nominowanych w tym roku do Złotej Palmy zaliczyłam póki co 13 i mam nadzieję, że ta liczba wkrótce znacząco wzrośnie.