Ostatnie tygodnie spędziłam – jak każdej zimy, bo co jak co, ale zimą to ja gardzę niemożebnie – na Netflixie. W sumie to przyznam, że nie wiem, jak wyglądało moje życie przed tym wynalazkiem, ale na pewno było w nim mniej seriali. Jeszcze rok temu powiedziałabym, że to niedobrze, bo wciąż trwałam w fazie zachłyśnięcia się bogactwem wyboru i zatrzęsieniem naprawdę przyjemnych pozycji na liście „to watch”. Coraz częściej jednak zastanawiam się, czy ten urodzaj nie jest złudzeniem: oglądam przecież tak dużo (za dużo) filmów i seriali, ale coraz rzadziej trafiam na coś wybitnego. Filmy, które rzucają mnie na kolana, przydarzają mi się właściwie tylko na festiwalach filmowych, a popularne i szeroko hajpowane seriale rzadko zaskakują mnie poziomem kultowych, ambitnych pozycji jak „Mad Men” czy „Twin Peaks”. I nawet kiedy trafiam na coś, co naprawdę udaje mi się polubić – jak „Brooklyn Nine-Nine” – wciąż mam z tyłu głowy, że to nie jest tak naprawdę jakość, której szukam.
Netflix coraz bardziej kojarzy mi się z jakością „nawet spoko” lub co najwyżej „całkiem fajne”. Dostarcza krótkotrwałej rozrywki, ale nie zwala z nóg. Jest dla mnie w zasadzie nowoczesnym odpowiednikiem skakania po kanałach na kablówce i przełączania się między Comedy Central, Polsatem, Cartoon Network i Animal Planet. Trafiają się rzeczy przyjemne, trafiają się nawet i dobre, ale prawdziwe perełki pokroju „BoJacka Horsemana” czy „Dark” to jednak rzadkość. I wiecie co? Czuję przesyt średniej klasy treści. I może to jest moment, żeby jednak trochę tę konsumpcję kultury ograniczyć, zredukować, przestać traktować seriale jak naturalny element dnia?
Póki co staram się (co nie znaczy, że mi wychodzi), być rozsądna: nie umiem dawkować sobie seriali i zawsze kończy się to binge watchingiem, próbuję więc przynajmniej zagospodarować dobrze czas pomiędzy kolejnymi produkcjami. 2 dni oglądania non stop – tydzień bez seriali. 1 cały dzień oglądania – 3 lub 4 dni przerwy. W takim systemie jestem w stanie obejrzeć od razu cały sezon lub nawet dwa i bez żadnych pokus wrócić do pracy.