Spacer kwantowy*
Doskwiera mi ostatnio brak spójnych myśli. Wmawiam sobie, że to minie, ale przecież nie mija: dni rozpadają się na strumienie informacji, które – mam wrażenie – niosą coraz więcej martwych ryb i jakaś brudna jest ta woda, jakaś mętna i obrzydzenie mnie bierze codziennie z rana, podchodzi do gardła, pali przełyk. Z jednej strony chciałoby się krzyczeć głośno, z drugiej – już nawet krzyczeć się nie chce i macham ręką,...