Pomiędzy
Gdzieś pomiędzy Warszawą i Krakowem budzę sie nagle, szarpnięta niespodziewanym wstrząsem. Śniło mi się, że spadam lub może samochód zahamował nieco za ostro, nie wiem, nie ma to większego znaczenia. Leżę na plecach na tylnym siedzeniu, rzucam wyzwanie przepisom drogowym i zasadom BHP – jeśli mam umrzeć, to chcę, żeby stało sie to nagle i we śnie. Odchylam lekko głowę – wyobraź sobie pozycję, w której się znajduję – w oknie nade mną widzę miriady...